Quantcast
Channel: ŁATWE POCZĄTKI – pracownia
Viewing all 77 articles
Browse latest View live

Jak zrobić taśmę ozdobną a’la Chanel?

$
0
0

kolaż z osobąkolaż1 chanel 2 3 4 5TAŚMA OZDOBNA DO ŻAKIETÓW W STYLU CHANEL

Szalenie podoba mi się charakterystyczna „frędzelkowata” taśma dla wykończenia kultowych żakietów Chanel. Naszycie takiej taśmy zmienia charakter marynarki i nadaje jej frywolności. Ubranie staje się bardziej nonszalanckie. Długo szukałam w pasmanteriach odpowiedniej taśmy, ale żadne ozdobniki mnie nie satysfakcjonowały. Z pomocą przyszła mi Karolina z bloga http://charlizemystery.com, która zdradziła mi jak zdobyła kontrastową „frędzelkowatą” taśmę do płaszcza w pepitkę. Pomysł znowu banalnie oczywisty. Po prostu spruć samodzielnie. Karolina zrobiła to z mamą, która szyje jej ubrania, ja poprosiłam o pomoc siostrę.

Robimy taśmę w stylu Chanel

1. Wytnij paski szerokości 3,5 cm- 4cm i długości jakiej Ci potrzeba. Lepiej grubszą niż cieńszą. Jeśli nie masz jednego długiego kawałka, nie martw się. Taśmę można łączyć i nie ma to złego wpływu na całość.

2. Zacznij prucie. Proponuję używać do tego szpilki i wyjmować długie nici kolejno. Ręcznie możemy przypadkowo wyciągnąć również poziome, potrzebne nitki, tak jak ja na zdjęciu wyciągnęłam srebrne i porobiłam sobie „dziury” w taśmie. Prujemy jak kto lubi, proponuję ok 1 cm – 1,5 cm. Nadmiar frędzli zawsze można obciąć.

 (Taśmy jeszcze nie zabezpieczam przed dalszym pruciem, niszczeniem, nie podklejam flizeliną etc. Nie wykluczam, że w przyszłości mój proces ewaluuje :) Może macie swoje przemyślenia w tej kwestii??)

3. Gotową taśmę mocuję szpilkami do żakietu i dopasowuję do wymiarów. Jeśli potrzebne są łączenia w taśmie, robię to w miejscach mniej widocznych tj. tył, bok, spód.

4. Ja przyszywam „sprutą” taśmę maszyną na krawędzi żakietu. Robię to dwukrotnie. Możecie oczywiście przyszyć raz, podwójną igłą lub zrobić to ręcznie. Efekt ręcznego szycia jest chyba najsubtelniejszy, ale wiadomo, najbardziej pracochłonny.

Mam nadzieję, że mój prosty zabieg przyda się Wam w zdobieniu żakiecików zainspirowanych Chanel.

Pozdrawiam

Ania



Top 5: najlepsze sukienki na lato

$
0
0

kolaż lepszy top 5RANKING NAJLEPSZYCH LETNICH WYKROJÓW

Najciekawsze sukienki to te, które przetrwają w mojej szafie co najmniej jeden sezon. Perełki z pracowni nie niszczą się, nie nudzą i maja w sobie coś uniwersalnego. Chwilowe mody szybko się nudzą, a sprawdzone klasyki podobają mi się cały czas. Ulubienice zostają na kolejne lata i walczą z ciągłą konkurencją, gdyż jak wiecie co rusz szyje nowe sukienki, a miejsce w szafie mam ograniczone. Fasony i materiały, które się nie sprawdziły bezlitośnie eliminuję.

Dziś przedstawiam moje top 5 na lato. „Starocie”, które chętnie noszę i nadal uwielbiam:

10 Praga1. Jedwabna sukienka z rękawami 3/4. (Zdjęcia z Pragi w tym wpisie) Siła tej sukienki to doskonały materiał- jedwab i niepowtarzalny wzór. Print w kolorze, który zachwyca mnie co rok i pasuje do mojej karnacji. Kolejne potwierdzenie tego, że najlepiej szyć w barwach, które do nas pasują. Odcienie fioletu to mój coroczny letni faworyt. Co ciekawe, w moim zestawieniu nie ma żadnego koloru „eksperymantalnego” jak mięta, która świetnie wygląda na zimnych typach karnacji. (Jeśli jeszcze nie wiecie w czym wam dobrze, zapraszam do tej lektury )

Sukienkę noszę gdy jest trochę chłodniej. Na zdjęciach z tej sesji jestem już w ciąży, więc pozostawiałam ją lużną w pasie. Teraz częściej zakładam do niej cienki pasek.

 

1

 

2. Kolorowa sukienka z dużym dekoltem w sam raz nad wodę cały plażowy wpis ). Jeden z najbardziej kobiecych wykrojów: duży dekolt, wąska talia. Sukienka jest na batystowej podszewce, która trzyma całą konstrukcję, a mimo to grawitacja zadziałała i dekolt powiększył się o jakiś centymetr- dwa, co sprawia, że kreacje noszę tylko, gdy wypada :) Trafiła mi się świetnej jakości bawełna. Kolor nie spiera się i jest przewiewny. Przetrwam w niej każdy upał.

8 śniadanie3. Groszkowa czerwona sukienka z falą. (cały wpis tu ) Gdy nie mam co założyć, wracam do groszków. Dobry poliester nie jest zły! Nigdy się nie gniecie, po wyciągnięciu z suszarki jest gotowa. Prasuję ją sporadycznie. Sztuczny materiał nie blaknie, nie traci fasonu. Dodać do tego luźny wykrój i mamy bezproblemową sukienkę na pikniki, zakupy na rynku, czy spacer po plaży.

1 summer (1)4. Kopertówka z czarnym paskiem. Lato w mieście opisałam tu. Co prawda oryginalne kopertówki Diane von Furstenberg są raczej z jersey’u, ale moja dzięki zastosowaniu sztucznego jedwabiu wysokiej jakości, jest bardziej elegancka. Gdy temperatura przekracza 30 stopni, wracam do tej sprawdzonej weteranki.

 

 

 

1 coffee5. Najbardziej biznesowa z całej piątki. Więcej zdjęć w poście Coffee brak. Sukienkę Matthew Williamsona szyłam dwukrotnie. Bardziej casualowo z dzianiny punto i bardziej elegancko z  szarego materiału. Wykrój jest tak przykuwający uwagę, że trudno mi się rozstać z kreacją. Duży dekolt na plecach bardzo przyjemnie chłodzi w ciepłe letnie dni, a kieszenie mieszczą drobiazgi.

 

Mam nadzieję, że moje zestawienie pomogło Wam wybrać kolejne projekty do uszycia w to lato.

Pozdrawiam

Ania


3 najlepsze tkaniny na upały

$
0
0

IKONA wpisuBAWEŁNA Z ELASTANEM, JEDWAB, DZIANINA BAWEŁNIANA

Lato stulecia w pełni. Temperatury sięgają 36 stopni, a ja szukam tylko cienia, wody i klimatyzacji. W takie upały, częściej niż zwykle dbam, by moje sukienki były przewiewne i komfortowe. Tkanina jest tu kluczowa. Dobra pozwoli nam z fasonem przetrwać największy skwar. Moje osobiste TOP 3

BAWEŁNA Z ELASTANEM KOLAŻ

BAWEŁNA Z DODATKIEM ELASTANU to tkanina, która powinna kojarzyć się Wam z bluzkami. Sztywna, koszulowa, a dzięki elastanowi minimalnie rozciągliwa– tylko na tyle by nie gnieść się jak tradycyjna „Cotton 100%”. Różnią się miedzy sobą grubością. Ja miałam w tym sezonie i super cienkie i te gęstsze. Poczałkowo szyłam z niej właśnie koszule, ale później uznałam, że sukienki mogą być równie udane. I są. To jest zdecydowane odkrycie tego lata :) . Sztywna bawełna jest bardzo łatwa do szycia, nawet dla zupełnych amatorów. Nie rozłazi się, łatwo poddaje formowaniu przez żelazko. Nie wymaga podszewki, gdyż ładnie otula ciało sama w sobie. Bawełna koszulowa jest naturalna, przewiewna i trzyma fason przez cały dzień.

DZIANINA BAWEŁNIANA KOLAŻ

DZIANINA BAWEŁNIANA To letnia klasyka sama w sobie. Bardzo rozciągliwa bawełna, z której zrobione jest wiele sukienek sklepowych. Jest przyjemna dla ciała a jej atutem jest naturalność. To tkanina moich początków. Dzianina jest tania, łatwo dostępna i kolorowa. Minusem jest krótka trwałość tego materiału. Pranie sprawia, że kolory blakną i niestety mam tylko jedna sukienkę, która prezentuje się na tyle dobrze, by nosić ją trzeci sezon. Użytkowanie wypycha dzianinę bawełnianą, szczególnie na łokciach i pupie. Świadoma tych zagożeń, co rok szyję nowe sukienki z dzianiny. Pamietam tylko o rozkloszowanym dole i batystowej podszewce. Batyst- cienka bawełniana tkanina o splocie płóciennym jest sztywna i pomaga w zdyscyplinowaniu sukienek.

JEDWAB KOLAŻ

JEDWAB Letni luksus. Piękna, lśniąca i szlachetna tkanina. Serce szybciej mi bije, gdy widzę jedwab. Zawsze o oczko podnosi jakość sukienki. Super przewiewny i miły dla skóry. Właściwie prany, wytrzyma wiele lat. Jedwab ma kilka minusów. Pierwszym jest cena, dwa, trzy razy droższa niż bawełniane poprzedniczki. Drugim – gniotliwość. Wybieram zawsze wielobarwne jedwabie, które trochę maskują zagniecenia. Materiał ten ciężko się szyje, choć ja nie ustaje w próbach. Wybieram proste fasony o jak najmniejszej liczbie zszyć i całkiem dobrze to wygląda.

 

 Jakich Wy macie letnich ulubieńców? Podzielcie się ze mną tym w komentarzach. Bardzo je cenię :) Szczególnie, czekam na fanów lnu :)

 

***zdjęcia pochodzą z bloga http://www.pracowniastroju.com, a szczegółowe wpisy prezentowanych modeli możecie znależć w kategoriach „Sukienka” i „Bluzka”

 

 

 

 


Gdzie ukryć suwak? Sekrety zamku krytego

$
0
0

1 ikona zamek krytyLOKOWANIE ZAMKÓW KRYTYCH W SUKIENKACH

Szyjąc tuziny sukienek, za każdym razem stoję przed dylematem. Gdzie ukryć zamek? Suwak w sukience, o ile nie jest ozdobny, powinien być niewidoczny dla oka. Opcje są trzy: tył, bok i przód. Tej ostatniej nigdy jeszcze nie wykorzystałam, więc skupię się na dwóch pozostałych.

2 zamek kryty plecyZAMEK UKRYTY NA PLECACH

Moją pierwszą ulubioną metodą lokowania zamku były plecy. Wielką zaletą zamku na tyle jest łatwość w zakładaniu i  ściąganiu sukienki. Zamek ma wtedy ok 60 cm (45-50 jeśli dekolt tyłu jest w szpic) i sięga od szyi do pupy.Przy takim rozwiązaniu bez problemu można się wymalować, ufryzurowac przed wyjściem, a dopiero na koniec założyć sukienkę. Mamy pewność, że nic się nie rozmaże i nie ubrudzi. Jest to bardzo wygodna opcja dla tych z nas, które się przebierają w ciągu dnia lub maja małe dzieci lubiące się poprzytulać brudnymi łapkami. Mamy mogą spokojnie chodzić w szlafroku, a w ostatniej chwili założyć sukienkę, zapiąć zamek i wyjść.

Wydaje się to rozwiązaniem idealnym? Prawie. Zamek długości 60 cm nie zawsze chce się wszyć idealnie– delikatnie mówiąc… Często można rozciągnąć tkaninę przy szyciu i robią się nam na plecach fale. Zakończenie zamka też nie jest prostą sprawą. Mogą tu powstać zgrubienia od wielu warstw materiału. Ogólnie, po wszyciu dziesiątek zamków, jestem zdania, że zamek na plecach to mniej estetyczna opcja dla krawcowej hobbystki. Inaczej sprawa się ma z opcją nr 2.

 

3 zamek kryty plecyZAMEK KRYTY Z BOKU

Łatwość we wszywaniu 40 cm zamków krytych w bok sukienki zadecydowała o tym, że tego lata właśnie taką metodę preferowałam. Zamek jest zdecydowanie krótszy, od wyżej wspomnianego, w związku z tym super szybko się go montuje. Bok sukienki nie jest tak esponowanym miejscem jak plecy i dużo więcej wybacza. Zamek można szyć mniej precyzyjnie a i tak zdecydowanie estetyczniej wygląda.

Zamek kryty z boku kończę 3 cm pod pachą, co sprawia że nie uwiera przy noszeniu i jest bardzo dyskretny. Mam nadzieję, że widzicie na zdjęciach jego końcówkę. Dobrze dobrana kolorystycznie staje się wręcz niewidoczna! Estetyka i łatwość wykonania czyni ten zamek świetnym dla początkujących krawcowych i tych, które nie mają czasu.

Wadą zamka ukrytego z boku jest konieczność zakładania sukienki „przez głowę”. Trzeba uważać by nie zostawić makijażu, i antyperspirantu na materiale  lub wyszykować się po założeniu sukienki. Wkładanie „przez głowę” może też wygnieść kreację i zniszczyć fryzurę.

Dla mnie zamek z boku to opcja na letnią sukienkę z niegniotącego się materiału. Henna i krem BB -moi lipcowi-sierpniowi przyjaciele rozwiązują dyskomfort makijażowy.

 

JAK TO ZROBIĆ?

Foto lekcje z wszywania zamku krytego zamieszczałam w tym wpisie, a o zamku bocznym pisałam tu.

Mam nadzieję, że wpisem pomogłam Wam w wyborze miejsca suwaka dostosowanego do Waszego stylu życia i noszenia sukienek :)

 

Pozdrawiam

Ania M.

 


Po co nam podszewka? Poradnik sukienkowy

$
0
0

2015-11-17 13.22.41 2015-11-17 13.23.16PODSZEWKA W SUKIENCE

Nie ma co ukrywać, że wszywanie podszewki do ubrań jest czasochłonne i drogie. Nie dziwi więc, że większość sukienek sieciówkowych pomija ten „drobiazg”. Ja jednak, odkąd odkryłam dobrodziejstwa związane z podszewką, stałam się jej wielkim propagatorem. Dlaczego tak bardzo upieram się nad tym „dodatkiem”?

TŁUSZCZYKU SCHOWAJ SIĘ

Podszewka łagodzi linie ciała. Sylwetka w sukience z podszewką wygląda bardziej elegancko i tajemniczo (= tajemnicą jest bielizna jaką mamy na sobie) Neutralizuje załamania na figurze tj jak szwy bielizny wbijające się w pupę i uda, pas biustonosza na plecach, brzuszki, masywne uda. Dzięki podszewce, całe ciało staje się bardziej spójne. Jest to niezmiernie ważne w przypadku dopasowanych sukienek. Tylko bardzo szczupłe lub bardzo „wyrzeźbione” osoby mogę zrezygnować z podszewki.

Innym sposobem na uzyskanie spójnej linie ciała, jest założenie specjalnej bielizny wyszczuplającej. Możecie zobaczyć, co Hollywoodzkie aktorki maja pod sukienkami w  Late Show with David Letterman, gdzie Tina Fey ściąga sukienkę i prezentuje bieliznę. Jest to oczywiście żart aktorki, niemniej daje Wam pewne pojęcie o alternatywie na gładkie ciało.

Nie wiem, jak Wy, ale ja wole podszewkę, od ściągających gaci :) Nieprzekonanych zapraszam przed lustro. Przymierzcie sukienki z podszewkami przy najbliższej wizycie w sklepach i obejrzyjcie się dokładnie- szczególnie z tyłu.*

Na tym pierwszym argumencie właściwie mogłabym zakończyć dzisiejszy post. Lepszy wygląd jest dla mnie najważniejszy, wart dodatkowej pracy i pieniędzy. Niemniej pokuszę się jeszcze o kilka uwag.

UBRANIA NA LATA

Podszewka przedłuża żywotność ubrań. Materiał wierzchni, nie przykleja się do skóry, a ślizga po podszewce. Dzięki temu ubrania mniej się gniotą, wymagają mniej prasowania i dłużej nam służą. Podszewka zmniejsza też wypychanie się materiału wierzchniego. Dotyczy to szczególnie okolic pupy. Na pewno zauważyłyście, że wasze bawełniane, letnie sukienki zniekształcają się właśnie w tym obszarze. Podszewka skutecznie wydłuża ten proces, dlatego spódnice ołówkowe, które są bliskie ciału, zawsze powinny taką amortyzację mieć.

Czym bardziej naturalny jest wasz materiał wierzchni, tym większej ochrony potrzebuje. Jedynie kreacje mocno poliestrowe, wytrzymują nasz siedzący tryb życia.

CIEPŁO, CIEPLEJ

Podszewka w sezonie jesienno zimowym, ociepla. Niby sprawa jest oczywista, ale podkreślę ją jeszcze raz. Wszywając podszewkę = dodatkową warstwę materiału, dajemy sobie extra ochronę przed chłodem i wiatrem. Warto tu zainwestować w lepszą podszewkę, miłą ciału. Ja zazwyczaj zdaję się na wybór doświadczonego sprzedawcy (do tej pory Pani Iwona z warszawskiego sklepu na Grochowskiej). Najczęściej wybieram cienkie, elastyczne i przyjemne w dotyku podszewki. Komfort noszenia jest dla mnie bardzo ważny.

MOŻE PÓŹNIEJ???

Wszywania podszewki nie polecam zupełnie początkującym. Może to się okazać za dużym wyzwaniem dla nowicjuszy. Pierwszą podszewką dla bardziej wprawionych krawcowych- hobbystek może być podszewka która jest dosłowną kalką materiału wierzchniego (pomijamy jedynie rękawy). Taką sukienką jest granatowa ze zdjęcia: Przyjacielska Baza . Nie posiada podkroju szyi, więc dużo łatwiej jest wyobrazić sobie, jak ją zamontować.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do spojrzenia przychylniejszym okiem na podszewkę.  Czekam na Wasze uwagi, komentarze za i przeciw. Dlaczego Wy uwielbiacie/ nienawidzicie podszewki? 

Pozdrawiam

Ania M.

*moje uwagi nie dotyczą sukienek oversize.


Mała szara

$
0
0

1

345

7242 sukienkiSUKIENKA WIZYTOWA 

Dobre wykroje warte są powielania, szczególnie jeśli tkwi w nich nieodkryty potencjał. Takim ciekawym modelem była sukienka z wpisu Przygotowania Świąteczne. Spodobały mi się w niej oryginalne rękawy z lekką bufką. Zwykle tego typu ramiona poszerzają górną część sylwetki i są dobre dla zbalansowania drobnych ramion gruszek w stosunku do reszty ciała. (więcej o sylwetkach tu). Niemniej okazało się, że taki krój sprawdza się i u mnie, co tylko potwierdza, że zasady są po to by… brać je pod uwagę :) 

Model: Nowa wersja to przede wszystkim ołówkowy dół sukienki i brak militarnych ozdobników na ramionach. Góra projektu pochodzi z magazynu Burda 10/2015, numer 116. Jest znacznie uproszczona. Dół to klasyczny ołówek z mojego ulubionego Perfect Match. Zaszewki góry i dołu nie stykają się, ale już przy Klasycznej Granatowej zdecydowałam, że mi to nie przeszkadza, gdyż zawsze noszę sukienki z paskiem.

Kolor: Małą szarą zdecydowanie wolę od małej czarnej. Szary jest bardziej miękki, optymistyczny i przyjemniej łączy się z innymi dodatkami kolorystycznymi. Do szarości pasuje i biel i czerwień i turkus. Szarość jest dla mnie uniwersalna.

Materiał: Bardzo cienka wełna z dodatkami

Zdjęcia telefonem komórkowym (zepsuł się nam aparat): mąż


Magia zmian w domu i pracowni

$
0
0

2016-02-04 14.48.35

ŻYCIE PO LEKTURZE „MAGII SPRZĄTANIA”

Potrzebowałam zmiany, powiewu świeżości w życiu i domu. Impulsu, który popchnąłby mnie na nowy modowy poziom. Mam już za sobą pierwsze kroki w tworzeniu bazy, czyli grupy podstawowych strojów (tu). Odkryłam kolory, które do mnie pasują (tu). Zaczęłam mądrzej kupować i projektować. Jednak ciągle czułam, że jest coś jeszcze. Element zapewniający zen w garderobie i spokój w sercu. Brakującym puzzlem była filozofia ładu i radości promowana przez Japonkę Marię Kondo w książce „Magia sprzątania”.

Przez długi czas myślałam, że nie potrzebuję tej książki. Uważam się za zorganizowaną porządnisię. Regularnie selekcjonuję ubrania, oddaję znajomym lub potrzebującym. Mam w szafie mniej więcej to, czego potrzebuję. W domu trzymam względny porządek i nie bałaganię. Daleko mi do pogubionych uczestniczek „Perfekcyjnej Pani Domu”…Tak przynajmniej myślałam, dopóki nie zostałam skonfrontowana z japońskim stylem myślenia.

Niech was nie zmyli tytuł książki. To nie pozycja o technikach polerowania, czy przepisach na eko płyn do podłogi. Marie zdradza nam tajniki ładu w domu. Powiedziałabym nawet japońskiego ładu i porządku. Pokazuje jak sprawić, by dom był miejscem przyjaznym, wywołującym w nas same dobre emocje. Jak garderoba czy magazynek pracowni może stać się źródłem radości.

2016-02-04 14.50.36SEKRET MAGII SPRZĄTANIA

Głodnym założeniem autorki jest pozostawienie w domu rzeczy, które sprawiają radość. Tylko przedmioty wywołujące pozytywne emocje mogą nas otaczać. Autorka przeprowadza czytelnika przez cały proces odgracania przestrzeni i wyprzedza liczne wątpliwości. Radzi zacząć od ubrań. Należy wyjąc wszystkie rzeczy, wziąć po kolei każdą do ręki i zastanowić się jakie emocje w nas wywołuje. Nie zastanawiamy się czy je nosimy, jak często, kiedy ostatnio… Kierujemy się tylko emocjami. Podejście jest moim zdaniem genialne, bo zupełnie niweluje poczucie straty. Jeśli pozbywamy się jakieś rzeczy, robimy to dlatego, że nas nie cieszy. Dziękujemy jej za służbę i uwalniamy.

TRUPY W SZAFIE

Każdy ma taki trudny obszar. Moja słabością jest składowanie resztek materiału. Nie wiem o co w tym chodzi, ale mam jakieś nieracjonalne poczucie, że muszę wykorzystać tkaninę do ostatniego centymetra. Kurczowo trzymam się resztek. Skrawki miałam posortowane na podszewki, grubą bawełnę, cienkie kolorowe wiskozy, wełny etc. Kategorie rozrastały się i gdy tylko przeprowadziłam się do większego mieszkania z dwóch kartonów rozrosły się na 5, co tylko potwierdza, że większa szafa, więcej półek, nie rozwiązują problemu, a go nasilają. Naprawdę nie wiem po co mi 5 pudeł szmat? Z chabrowego polaru z przed 4 lat miałam uszyć dziecku kurteczkę. Wiecie pewnie co powstało z polaru w ciągu tych 4 lat? Nic. Polar utknął na dnie pudła. Tak jak nic nie powstało z pozostałych posegregowanych 5 kartonów. Choć miałam próby uszycia sukienek, poduszek, patchworków z resztek, to żaden z pomysłów nie podchwycił na dłużej.

Gdy wzięłam te resztki do ręki i zgodnie z filozofią Kondo poczułam jakie emocje we mnie wywołują, wiedziałam ze muszę je uwolnić. Gromadzenie jest bez sensu. Nie korzystam z tych skrawków. Pozornie to „oszczędność”, trzymanie na „czarną godzinę”, ale tak naprawdę więcej pożytku będą z niej miały organizacje sprzedające tekstylia na rzecz niepełnosprawnych dzieci, niż ja.

Pozostawiłam tylko materiały z których można coś uszyć i mi się podobają. Czuję do nich „pozytywne emocje”. Poukładałam je zgodnie z zaleceniem Marie w pionie. Na zdjęciach możecie to zobaczyć. Materiały były pierwszymi, które ułożyłam w pionie, a nie na kupki jak zazwyczaj. Początkowo nie wierzyłam, że to w ogóle możliwe by tkaniny utrzymały się postawione, ale zalecenie działa. Sposób ten jest genialny i opanował cały dom.

2016-02-04 14.50.48
CO MI TO DAŁO?
Lektura „Magii sprzątania” Marie Kondo pozwoliła mi oczyścić pracownię i dom ze zbędnych elementów. Dała mi proste narzędzia jak uczynić swoje miejsce pracy i życia przyjemniejszym. Porządek w domu to i porządek w głowie,a właśnie ładu teraz potrzebuję najbardziej. Czystej głowy, by móc dobrze zakupić nowe tkaniny i zrealizować nowe pomysły. Ćwiczenie sztuki selekcji i decyzyjności pomogło mi zrozumieć jeszcze bardziej jakie tkaniny chcę mieć w swoim magazynku, a czego na pewno nie.
CHCESZ TEJ MAGII?
Po lekturze zauważyłam wyraźnie, że każdy recenzent przepuszcza filozofię Marie Kondo przez swój filtr i doświadczona. Zwraca uwagę na mało istotne elementy, dodaje, czasem przekręca. Artykuły, które czytałam na temat książkami autorki absolutnie nie oddają sedna jej podejścia. Nie polegajcie nawet na mojej recenzji! Książkę trzeba wsiąść do ręki, samodzielnie przeczytać i pozwolić, by magia zaczęła zmieniać wasze życie. Tylko kontakt z charyzma i wizją autorki może wzbudzić w was chęć zmiany.
„Magię sprzątania” polecam każdemu, kto chciałaby coś zmienić w życiu i domu. Marie Kondo daje w swojej książce właśnie tej impuls, kopa do ruszenia się i działania.
Pozdrawiam
Ania
ps. Swój egzemplarz „Magii Sprzątania” Marie Kondo kupiłam w Empiku na promocji za jakieś 23 zł.

Czy warto inwestować w manekin krawiecki?

$
0
0

dummyMANEKIN KRAWIECKI

Nie warto kupować manekina. To moja najprostsza odpowiedz. Manekin to nie jest niezbędnik w mojej domowej pracowni. Niemniej to ozdoba sama w sobie. Nadaje miejscu w którym szyjemy profesjonalizmu i charakteru. Każdy ma chyba taki obraz krawcowej czy projektanta ze szpilkami w zębach, który zmienia coś na manekinie. To poniekąd symbol szycia. Gadżet podwyższający nasz status. Jak już mamy manekin, to na pewno świetnie szyjemy :)

vintage tmanekinyMANEKIN W DOMU VS. MANEKIN W DOMU MODY

Manekiny, czy formy świetnie sprawdzają się w dużych domach mody. Claire B. Shaeffer w swojej książce „Couture sewing” dokładnie bada kulisy działania świata wysokiego krawiectwa i technik tam używanych. Duże domy mody maja odlewy swoich bogatych klientek, by nie kłopotać ich na pierwsze przymiarki. Sylwetka jest dokładnie odwzorowana na manekin/formę. Ma unikalne rozmiary i wygląda mniej więcej jak vintage manekiny na zdjęciu powyżej. Projektant dopasowujący kreację do klientki ma więc pojęcie jak wygląda i na tej podstawie przygotowuje pierwsze wersje lub przerabia istniejące.  Niemniej w późniejszej fazie, nawet u Chanel, dobrze jest zobaczyć jak ubranie pracuje na człowieku.

To jest właśnie moje główne zażalenie jeśli chodzi o używanie manekina. Sukienki nie leżą na manekinie tak jak na ciele. Może on być punktem wyjścia, ale skóra człowieka inaczej przyjmuje materiał. Wystarczy trochę się poruszać i już widać niedociągnięcia, które na manekinie są nie do wychwycenia.

Podsumowując posiadanie odlewu lub manekina z regulacją szerokości ma sens gdy szyjecie na zamówienie i chcecie się zorientować jak ubranie ma wyglądać. Jeśli, tak jak ja, szyjecie dla siebie, zdecydowanie lepiej jest wstać od maszyny i przeglądnąć się w lustrze.

manekin i torby

MANEKIN DLA ZAAWANSOWANYCH

Na filmiku pokazującym prace nad kultowych żakietem Chanel ( TU ), widzimy projektanta/konstruktora ubioru przy pracy. Tworzy ona unikalny wykrój żakietu i przykłada elementy wykroju do manekina, dopasowuje do jego kształtów. Jeśli to Wasz poziom krawiectwa, wtedy manekin jest niezbędny. Ja jednak, tak jak tysiące czytelników Burdy, zamiast kombinować przy manekinie i tworzyć swoje unikalne stroje, wycinam elementy z gotowego wykroju. Myślę, że będę tak robiła jeszcze długo. Konstrukcja ubrania to nie zadanie dla laików.

 

manekin kolażA WIĘC PO CO MI MANEKIN?

Tyle się napisałam o bezużyteczności manekinów w domowym szyciu by na koniec zaznaczyć, że sama go posiadam :) Był prezentem od męża.  Nieprzypadkowym. Bardzo chciałam go mieć właśnie ze względu na to, że jest świetnym gadżetem. Można na nim powiesić na wpół gotową marynarkę i nie trzeba zwijać jej do szafy. Do tego nieskończona sukienka z manekina ciągle przypomina się o tym by do niej wrócić.

Lubię też obmyślać dodatki, patrząc na ubranie zawieszone na manekinie. Łatwiej mi zobaczyć, jakie wybrać kieszenie, w którym miejscu je ulokować i jakie guziki dobrać. Taka praca ma właśnie w sobie pierwiastek wielkiego projektowania (jak z powyższego filmiku z pracowni Chanel) Chodzę wtedy ze szpilkami w ustach i „tworzę” :)

Na poważnie korzystałam z manekina przy szyciu spódnic i sukienek z koła/półkola. Ubranie może spokojnie wyciągnąć się i uformować na manekinie przez noc. Bardzo wygodnie jest też  wyrównywanie dołu takiego stroju.

JAK JUŻ KUPOWAĆ …

Jeśli zdecydujcie się na zakup manekina, polecam moją wersję. Regulowany w każdym elemencie. Można go dowolnie poszerzać i wydłużać. Dopasować do swojej sylwetki i wzrostu. Manekin zakupiony był (prawdopodobnie) on-line i z tego co pamiętam były dwie wersje do wyboru: rozmiary mniejsze (34-40) i większe (42-44)

PODSUMOWUJĄC

Zdecydowałabym się na zakup manekina jeśli szyjecie w domu wiele spódnic z koła czy półkola. Jest w tych wykończeniach niezwykle pomocny, wręcz niezbędny. Ci z Was, którzy szyją dla innych, pewnie już manekin mają i używają. Inną motywacją może dla mnie być tylko ta estetyczna. I jest ona bardzo ważna dla naszego krawieckiego dobrego samopoczucia.

Czekam na wasze opinie. Ciekawi mnie jak Wy używacie manekina? Czy jest dla Was tylko gadżetem? A może poważnym narzędziem pracy? 

Komentujcie :)

 

ps. Post powstał w odpowiedzi na Wasze Noworoczne  Życzenia.

Źródła:

zdjęcia manekinów innych niż mój: https://creativemarket.com/FreshDesignElements/25042-Vintage-Tailor-Dummy-Mannequins&utm_source=Pinterest&utm_medium=CM%20Social%20Share&utm_campaign=Screenshot%20Social%20Share&utm_content=Vintage%20Tailor%20Dummy%20Mannequins

http://www.zsazsabellagio.com/antiques-charm-in-london/#.Vr3rG3x3Czx

http://aratorp.blogspot.com/search?updated-max=2013-04-30T13:51:00%2B02:00&max-results=40&start=33&by-date=false&m=1



Jak wszyć podszewkę do sukienki? (cz. 2)

$
0
0

ikona podszewka w sukiencePODSZEWKA W SUKIENCE

Podszewka jest dla mnie rzeczą niezbędną w sukience. Poczatkowo szłam na łatwiznę i ignorowałam ją, ale już po swojej pierwszej wiedziałam, że nie ma dla mnie odwrotu. Wy również zakochacie się w podszewkach. Po pierwszej wszytej, każda następna będzie już łatwizną :) Swoją metodę wypracowałam systemem prób, błędów i kombinowania. Zaczynamy szyć!

1 podszewka w sukience2 podszewka w sukienceCO PRZYGOTOWAĆ?

Wszycie podszewki jest ostatnią rzeczą jaką robię. Materiał wierzchni jest już zszyty (jak na zdjęciu wyżej), dopasowany do sylwetki, zabezpieczony overlockiem. Właściwie mam już gotową sukienkę z zamkiem na plecach. Podszewka to kopia materiału wierzchniego bez rękawów. Możemy tu pójść dwiema drogami:

  1. Podszewka jest idealną kopia materiału wierzchniego. Wtedy łączymy materiał wierzchni od razu z dekoltem podszewki. To prostsza metoda na pierwszy raz. Opisałam ją w tym wpisie: Wszywanie podszewki do sukienki (cz.1). Zaglądnijcie tam i wróćcie po część drugą.
  2. Trudniejsza opcja pokazana na zdjęciu. Do dekoltu wszywamy podkrój szyi z materiału wierzchniego. Dopiero do niego będziemy montować podszewkę. Jeśli zdecydujecie się na opcję trudniejszą, podszewkę musimy odpowiednio zmniejszyć przy dekolcie. Sukienka ze zdjęcia nie miała podkroju, więc zrobiłam go sama. Zerknijcie do wcześniejszego wpisu, by wiedzieć jak zmniejszyć podszewkę i zrobić podkrój: Jak samodzielnie zrobić podszewkę z odszyciem podkroju szyi?

3 podszewka w sukienceWYOBRAŹNIA SZWANKUJE

Jeśli nie potraficie sobie wyobrazić tego, która strona ma przylegać do której, żaden problem. Po prostu powieście na wieszaku, podłodze, manekinie sukienkę na lewej stronie, przyłóżcie podszewkę tak jak ma ona ostatecznie wyglądać. Zacznijcie mocować szpilkami dekolt podszewki z odszyciem podkroju szyji. Na zdjęciu robie to na manekinie,ale tylko na potrzeby tutorialu. Normalnie trzymam materiał na kolanach :)

KILKA SŁÓW O SZPILKACH

Podszewka lubi się rozciągać dlatego podklejony flizeliną podkrój szyji jest naszym miernikiem. To do niego dopasowujemy podszewkę. Szpilki zawsze montuję na początku, na końcu, na strategicznych szwach, w środku. Następnie dzielę odległości na pół i tak dalej. Najprawdopodobniej okaże się, że podszewka lekko Ci odstaje, „faluje”. To normalne.

Nigdy nie mocuj szpilkami tkaniny od początku do końca, centymetr po centymetrze, bo okaże się, że na końcu zostanie Ci dwa centymetry podszewki z którą nie wiadomo co zrobić. Podszewki żyją swoim życiem i się rozciągają dopóki ich nie wszyjesz.

4 podszewka w sukience

PODSZEWKA JUŻ SIĘ TRZYMA

Duży krok do przodu. Podszewkę przyszyliście do materiału wierzchniego. Teraz już będzie z górki. Zobacz jak to wszytko wygląda. Sukienka na zdjęciu powyżej wisi na lewej stronie. Może się zdarzyć, że pojawiły się niechciane zaszewki przy zszyciu. Jeśli Ci przeszkadzają, odpruj i spróbuj ponownie. Nie proponuję robić tego więcej niż 2 razy. Materiał przy każdym odpruwaniu się dodatkowo rozciąga i nici z twojej perfekcji. Mi zostało kilka niedoskonałości, ale podszewka jest tak cienka, że nie przeszkadza mi to.

5 podszewka w sukience6 podszewka w sukiencePODSZEWKA W SUKIENCE A ZAMEK NA PLECACH?

Teraz kolejny krok. Musimy jakoś połączyć podszewkę z zamkiem na plecach. Jeśli się w tym momencie chcesz poddać, nie ma sprawy. Chwyć nitkę i igłę. Podwiń materiał podszewki tak jak chcesz, by ostatecznie wyglądał i ręcznie przyfastryguj podszewkę do zamka. Tak nawet zaleca magazyn Burda.

Ja nie cierpię ręcznego szycia, więc działam z maszyną do oporu. Tak jak w poprzednim przypadku. Jeśli gubisz się w wizualizacjach, co z czym, powieś sukienkę na lewej stronie i szpilkami zamocuj podszewkę tak, żeby było dobrze. Od razu będziesz to widzieć. Przecież wiesz co chcesz osiągnąć. Tyle razy widziałaś gotową sukienkę.

Szpilki w dłoń. Łączę podszewkę, zamek i materiał wierzchni. Koniecznie zwróć uwagę, by szwy tali podszewki i szwy tali materiału wierzchniego były w tym samym miejscu. Ponownie działamy według zasady dzielenia. Szpilka na poczatek, na szew tali, na środek, na ćwiartki i coraz mniej. Czym gęściej przyszpilkujesz, tym precyzyjnie przyszyjesz.

Tak jak widzisz na zdjęciu, górę zamka/ górę sukienki lekko zaginam do środka dla względów estetycznych. 0,5 cm max. Szew/ łączenie materiału wierzchniego i pokroju do wewnątrz.

Zszywamy te 3 warstwy do końca długości zamka czyli ok 60 cm. To samo na drugiej stronie.

Na plecach, nawet bardziej niż na podkroju szyi pojawiają się niechciane zaszewki i fale. Po części to dlatego, że minimalnie przeciągnęłam materiał wierzchni do środka. Do tego podszewka jest zabezpieczona ovelockiem, więc się trochę zawsze rozciągnie, a materiał wierzchni przed wszyciem zamka dyscyplinuję taśmą flizelinową, więc jest nie do ruszenia.

Jeśli „fale” podszewki widoczne na zdjęciu bardzo ci przeszkadzają, możesz na etapie przygotowań spróbować podkleić taśmą podszewkę wzdłuż planowanego zszycia i zmniejszyć ją o te 0,5 cm przy dekolcie. Powinno to ujarzmić podszewkę i zapobiec swawolnemu rozciąganiu. Ja jednak tak nie robię. Za dużo roboty.

 

7 podszewka w sukience

CO DALEJ Z TYM TYŁEM?

Prawie koniec. Ostatnia rzecz to sprawa o którą pytaliście nie raz. Co zrobić gdy podszewka jest już połączona z zamkiem. Macie tą sytuację zwizualizowaną powyżej na zdjęciu. Ja nie kombinuję. Po prostu zszywam dwie pozostałe krawędzie podszewki razem. Zostaje mi otworek ok 1 cm miedzy łączeniem podszewki z zamkiem, a podszewki z podszewką, ale dla mnie to nie problem. Sami zobaczcie jak to wygląda i oceńcie czy warto się silić na estetyczniejsze wykończenie.

Jeśli chcecie to zrobić ładniej poszukajcie info o wszywaniu zamków ozdobnych. To ta technika.

 

8 podszewka w sukience9 podszewka w sukience

JESTEŚMY W DOMU! FINITO

Prawdziwy koniec. Podszewka w sukience jest i trzyma się świetnie. Miłego użytkowania :)

Jeśli chcecie coś uściślić, pytajcie w komentarzach. Chętnie poznam tez wasze metody wszywania podszewki do sukienki.

Pozdrawiam

Ania

 


Jak uszyć swój pierwszy (oszukany) płaszcz?

$
0
0

SUPER IKONASZYCIE OSZUKANEGO PŁASZCZA

Jeden z moich pierwszych płaszczy był próbą zmierzenia się z ideałem. Kupiłam drogą wełnę z kaszmirem w kolorze klasycznego karmelu i chciałam uszyć coś na miarę Max Mara :) Zapomnijcie. Najlepiej od razu wybić sobie z głowy takie pomysły. Na podstawowej domowej maszynie nie stworzycie własnoręcznie dzieła, za które inni płacą grube tysiące w sklepach. Możecie za to uszyć sobie przyzwoity prosty płaszczyk z ciepłej wełny w obłędnym kolorze. Myślę, że to właśnie różnorodność kolorystyczna i jakość samego materiału pcha mnie co rusz do mierzenia się z tym wyzwaniem.

Płaszcze domowe nazywam oszukanymi, gdyż są maksymalnie uproszczone i nie zawierają elementów typowych dla gatunku. Wszystko, by wyglądały przyzwoicie i były proste do uszycia.

IMG_4326IMG_4330Materiał:

Tkanina jest dla mnie najważniejszą z rzeczy, przy wyborze płaszcza. Te, które szyję w domu mają być radosne, optymistyczne i oryginalne. Po  takie kolory staram się sięgać. Nie zapominam jednak o aspektach praktycznych. Płaszcz musi być z wełny, by grzać. Najlepiej by miał kilkuprocentową domieszkę poliestru. Wtedy nie tylko grzeje ale i jest trwały. Ja niestety zaopatruje się w tkaniny włoskie, które są 100% naturalne, co sprawia, że trochę się pilingują (kulkują) i wypychają.

Materiał na pierwszy płaszcz powinien być sztywny, stosunkowo cienki i wielobarwny. Ciężko jednak znaleźć taki ideał, więc kupując wełnę na oszukane wdzianko zdecydujcie się choć na dwa z wymienionych elementów:

Sztywne tkaniny, to takie które się nie rozłażą i utrzymują wam konstrukcję. Spowodują, że na dole nie porobią się fale i zwisy, a płaszcz będzie się ładnie i prosto kończył. Sztywny płaszcz sprawia wrażenie schludniejszego i bardziej eleganckiego. Sztywne są wełny parzone, flausz wełniany i tkaniny sprasowane, w których nie widać poszczególnych nici.

Łatwiej jest mi szyć na cienkich tkaninach, niż grubych z bardzo prostego względu: gdy łączysz stójkę/kołnierz z płaszczem masz do zszycia minimum 4 warstwy materiału, a na krawędziach 6. Zwiń wełnę która masz zamiar kupić na 4-6 warstw i zastanów się czy Twoja maszyna da radę? Ostrzegam, bo zdarzyło mi się kupić wełnę parzoną, którą ledwo zszyłam :) (to ta granatowa ze zdjęcia powyżej)

Cienkie tkaniny łatwiej jest zaprasować na krawędziach. Dzięki temu ogólny wygląd ubrania jest schludniejszy i po prostu bardziej profesjonalny.

7_wmMoją często powtarzaną radą dla marynarek jest wielokolorowość materiału. Zasad ta obowiązuje też przy płaszczach. Wielobarwna wełna zamaskuje wiele Twoich pierwszych błędów i niedociągnięć. Czym więcej koloru, tym mniej oko wyłapuje krzywych ściegów. Wielobarwne tkaniny z którymi miałam do czynienia były najczęściej luźno plecione. By je zdyscyplinować można podkleić wszystkie elementy wykroju flizeliną. Zrobiłam tak z pepitkowym płaszczem ze zdjęć.

8_p┼éaszczWykrój:

Dobry wykrój może stanowić o Twoim sukcesie lub porażce. Dobierając odpowiedni, pamiętaj by miał jak najmniej elementów. Ile to mało? Trzy :) Poniższy biały płaszczyk, czy wcześniejszy pepitkowy, miał jeden element przodu, jeden tyłu i rękawy. To podstawa, po której będziesz mogła zapuścić się dalej i pokusić o stójkę, jak w fioletowym wdzianku powyżej. Najprościej jest szyć modele oversize, najtrudniej dopasowane. Reszta tak naprawdę zależy od osobistych preferencji.

7_p┼éaszczPożegnaj się z rozporkiem

Jeśli się dobrze przyjrzycie, zauważycie, ze moje płaszcze nie maja żadnych ozdobników. Nawet tak charakterystyczny dla płaszczy rozporek, najlepiej sobie odpuścić. Choć wygląda podobnie do rozporków w spódnicy, to nie tak łatwo połączyć go z podszewką. Zamiast tego wybierajcie wykroje już bez rozporka. Mój ostatni  Oszukany płaszcz jest dosyć dopasowany i posiada w oryginale spory rozporek od talii w dół. Koniecznie chciałam się go pozbyć, ale by móc w ogóle chodzić w płaszczu zdecydowałam się go poszerzyć o 10 cm na dole. Poszerzenie idzie tak jak rozporek, na tyle projektu, na pupie. Istnieje niebezpieczeństwo, że płaszcz będzie z tyłu odstawał, ale jest to tak proste do poprawienia, że moim zdaniem warto zaryzykować. Mi się udało. Płaszcz lekko się rozszerza, ale jest to prawie niewidoczne. Mogę w nim swobodnie chodzić.

front3. kieszeńJakie kiszenie?

Kieszenie to również jedne z elementów, z którymi lepiej się pożegnać. Szczególnie jednolite wełny nie lubią niedoróbek. Widać na nich każdy krzywo wszyty milimetr. Kieszenie wpuszczane w tkaninę zostawmy profesjonalistom.

Jeśli jednak bardzo kochacie kieszenie i nie możecie bez nich żyć, zalecam pomyślenie o tym na etapie zakupu tkaniny. Wielobarwne tkaniny typu chanel, wzorzyste wełny wybaczają więcej. Mój pepitkowy płaszcz ze zdjęcia ma naszywane kieszenie. Niedoróbki giną w zagęszczeniu wzoru.

Inna opcja dla miłośników kieszeni to te wpuszczane w boczny szef. Cieplejszy płaszcz na jesienne ochłodzenie. z początków mojej kariery krawieckiej ma właśnie takie. Są dużo prostsze do wszycia i nie psują całości.

 

ZATRZASKI LUB ZAMEKZatrzask czy zamek?

Dziurki na guziki nie wyglądają dobrze, gdy robi się je podstawową maszyną domową. Nawet jeśli cudem uda się Wam zrobić przyzwoite dziurki, prędzej czy później zaczną się pruć. Ja już po pierwszym Karmelowy klasyk w Mediolanie dałam sobie spokój z tym tematem. W zamian proponuję użyć zatrzaski lub zamek. Na zdjęciu powyżej widzicie obie opcje. Zatrzaski wszywa się ręcznie, więc istnieje tu duża możliwość manewrowania szerokością płaszcza. Dodatkowo można zatrzaski wszyć tak, by maskowały nierówności strony prawej i lewej (jeśli gdzieś Wam się ten centymetr omsknął). Zatrzaski kupowane hurtowo są tanie. Mi czarne, srebrne i złote starczają na wszystkie płaszcze i marynarki które chcę uszyć.

Zamek używam teraz rzadko tylko dlatego, że muszę się specjalnie pofatygować do hurtowni po odpowiedni kolor i długość. Poza tymi logistycznymi niedogodnościami, to bardzo estetyczna opcja dla płaszcza. Zwróciłabym uwagę tylko na to, by zamek otwierał się z dołu i góry. Ułatwia to min. wygodne siedzenie czy chodzenie.

10_wm4_wmA co z ociepliną?

Wiem, że gdy marzysz o swoim pierwszym płaszczu, wyobrażasz sobie, że będzie super cieplutki i milutki. Też tak miałam, dlatego do kilku swoich początkowych uszytków dorzucałam ocieplinę. Kupowałam ją wygodnie zszytą/ spikowaną z podszewką. Na pewno jest to opcja ciepła, ale niestety niekoniecznie korzystna wizualnie. Po pierwsze pogrubia, pompuje sylwetkę. Po drugie, o ile podszewki są śliskie i bezproblemowo współpracują z wełną w ruchu, o tyle ocieplina jest szorstka i nie pracuje z materiałem wierzchnim. Efekt idzie w stronę ludka Michelin, a nie eleganckiej damy. Ocieplinę prezentuję na zdjęciu powyżej. Polecam tylko chudziutkim zmarzluchom.

Dziś wolę ubrać wełniany sweterek lub dodatkowo wełniany podkoszulek, niż stosować ryzykowne i nieodwracalne zabiegi na samym płaszczu.

malinowy płaszcz. zapinanie paskaIMG_3314A możne bez podszewki?

Tak, tak. Da się uszyć płaszcz bez podszewki. Mój malinowy z powyższego zdjęcia właśnie taki był. Jeśli się skusisz, zaopatrz się obowiązkowo z wełnę parzoną, która się nie pruje i będzie dobrze wyglądała bez wykończenia. Minusem takich płaszczy- narzutek jest kontakt wełny z ubraniem. Jak można się domyślić białe sweterki obchodziły mi kłaczkami malinowej wełny.

Jaki płaszcz mogę uszyć?

Uczyłam się szycia płaszczy na własnych błędach. Zaczynałam od bardzo ambitnych planów, drogich materiałów i za ciepłych pomysłów. Dziś wiem, że nie mogę wszystkiego. Dzieła domowe nigdy nie będą miał jakości Max Mara, czy Aryton. Płaszcze, szczególnie te pierwsze, szyte na podstawowych maszynach, powinny mieć proste kroje, które nie będą zdradzały braków warsztatowych i sprzętowych.  Lepiej poszukać stosunkowo cienkich wełenek w rozsądnych cenach niż szaleć z kaszmirami. Idźcie w kolor i zabawę. To możliwość posiadania oryginalnego płaszcza motywuje mnie by w ogóle się za nie zabierać. Płaszcz uszyty własnoręcznie może cieszyć.

A jakie są wasze doświadczenia z pierwszymi płaszczami? Jaki rady i ułatwienia stosujecie?

Każdy komentarz jest ważny :)

Pozdrawiam ambitnych krawców-hobbystów.

Ania

 

 


Ile wykrojów potrzeba Ci do szczęścia?

$
0
0

IKONA Ile Burda potrzebujeszSELEKCJA WYKROJÓW

Japońskie porządki nie ominęły mojego składzika z wykrojami Burdy. A było tego sporo, bo gdy tylko nauczyłam się ich używać, zaczęłam pobożnie nabywać każdy nowy numer i skupywać archiwalne z allegro. Bardzo szybko zgromadziłam całkiem poważną kolekcję, która zajmowała dużo miejsca. Nie mówiąc o czasie, który zajmowało mi przewertowanie wszystkich w poszukiwaniu nowego fajnego modelu sukienki. Porządki i selekcja zmusiły mnie do zastanowienia się: Ile tak naprawdę wykrojów jest mi potrzebne do szczęścia? Czy muszę mieć każdy numer Burdy?

3 ile Burda potrzebujesz CAŁA PRAWDA O NUMERACH

Moje stare, a nawet bardzo archiwalne numery niezmiennie potwierdzają znana prawdę: Moda się powtarza. To co było modne w wydaniu z 1995 z powodzeniem można zastosować i dziś. Szyjąc, łatwo jest pominąć jakieś charakterystyczne dla epoki detale, które nam nie odpowiadają. Po usunięciu bufiastych rękawów, wydłużeniu mini czy usunięciu falbaniastych kołnierzyków, mamy wykrój nowoczesny. Sama korzystam ze swoich archiwalnych Burd, więc kryterium „starości” na pewno nie jest przydatne przy selekcji wykrojów. Co zatem jest?

NUMER DEDYKOWANY STYLOWI

Zauważyłam, że najczęściej korzystam z 2-4 egzemplarzy magazynu Burda. Te same ciągle wpadają w moje ręce i są poklejone kolorowymi karteczkami zaznaczającymi super wykrój. Dlaczego tak się dzieje? Numery magazynu są najczęściej tematyczne. Dedykowane jakiemuś konkretnemu stylowi, nawiązaniu do mody ubiegłych lat, sukienkom weselnym czy powrocie do szkoły. Jeśli tylko znajdziecie taki, który Wam odpowiada, można na nim przeszyć całe życie:) Pokazywałam Wam jak eksploatuję tylko jeden model sukienki: Jeden wykrój, wiele możliwości. czy Perfect match. Wyobraźcie sobie ile można zrobić z całym numerem ubrań w waszym stylu.

2 ile Burd potrzebujeszGUST SIĘ NIE ZMIENIA

Przeglądając moje stosy i zastanawiając się które wyeliminować, ze zdumnieniem odkryłam, że gust mi się nie zmienia. Ciągle podobają mi się te same wykroje, rozwiązania krawieckie, co 4-5 lat temu. Może kiedyś szyłam bez podszewek i z innych materiałów, ale zamysł pozostał ten sam. Po tym odkryciu kryterium gustu stało się moją wyrocznią. Zachowałam tylko te egzemplarze, w których jest choć jeden rewelacyjny model. Taki, który chciałabym dziś zrealizować. Pożegnałam się z mrzonkami, że może kiedyś zaakceptuje sukienki i płaszcze baryłki lub spodnie dzwony. Nawet jeśli najdzie mnie ochota na uszycie ubrań, których normalnie nie lubię, to zawsze mogę dokupić wykrój. Póki co nie chcę zagracać swojej przestrzeni niepotrzebnymi i nielubianymi gazetami.

JUŻ NIE KUPUJĘ

Zasadą natychmiastowego TAK kierują się również, przy przeglądaniu najnowszych numerów magazynów z wykrojami. Jeśli przeglądam w Empiku nową Burdę i nic mi się w niej nie podoba, nie kupuję. Teraz wydaje się mi to logiczne, ale przez wiele miesięcy, nawet lat, bałam się, że może coś przegapię, nie kupując egzemplarza, albo coś mi się później spodoba. Koniec. Teraz w moim domu jest miejsce tylko na perełki.

1 ile Burd potrzebujeszTO ILE WYKROJÓW POTRZEBUJĘ???

Niewielu. Jeśli szyjesz na swój użytek, to miej tylko te, które bardzo Ci się podobają. Jest wielka szansa, że jak ja, będziesz w nieskończoność eksploatować jeden, czy dwa modele. Reszty możesz się pozbyć. Nawet jeśli znienawidzone dzwony będą jeszcze modne, to ty i tak zrobisz wszytko by ich nie szyć i nie nosić. Zachowuj tylko te numery Burdy czy innych gazet z wykrojami, które mają w sobie rewelacyjne dla Ciebie modele.

 

To moja filozofia w pigułce:) A jakie Wy macie pomysły na przechowywanie i selekcjonowanie magazynów z wykrojami? Jakie techniki stosujecie, gdy Burda przestają się mieścić w szafkach?

 

Czekam na Wasze pomysły i sprawdzone patenty.

 

Pozdrawiam

Ania


Od pomysłu do ubrania. Ile godzin trwa szycie letniej sukienki?

$
0
0

ikona wpisu paskiILE GODZIN TRWA SZYCIE LETNIEJ SUKIENKI

Obudziłam się w sobotę o 5.30 z wielką potrzebą posiadania sukienki w delikatne, wiosenne paski. Nie wiem dlaczego akurat te beżowe paski…  Może to fala wyższych temperatur w Warszawie, promieniste słońce za oknem, radośnie świergolące ptaszki? A może nowe buty, które idealnie pasowałyby do takiej właśnie sukienki….:)  Z zasady staram się nie szyć w weekendy i poświęcać ten czas rodzinie, więc przez następne półtorej godziny chodziłam po domu z herbatą i zwalczałam w sobie pokusę:)

Nie udało się. Pokusa była silniejsza i o 7.00 mój dwulatek dostał tablet, zaczął nucić piosenki z Mother Goose Club, a ja wyciągnęłam bawełnę w beżowe paski. Postanowiłam wykorzystać to ekspresowe szycie na sprawdzenie ile godzin tak naprawdę zajmuje mi zrobienie letniej sukienki?

Zaczynam:

2016-04-18 16.32.59Sobota 7.00-8.00 Nie chciałam tracić czasu, więc wybrałam już gotowy, odrysowany w moim rozmiarze wykrój. Godzinę czasu zajęło mi rozlokowanie wykroju na materiale, zamocowanie go szpilkami i wycięcie form

2016-04-18 16.31.25Sobota 8.00-8.30 Mąż przejął naszego dwulatka i razem zaczęli szykować śniadanie, a ja w tym czasie szybko zaprasowałam flizelinę na elementy wykroju. 30 minut to dużo jak na taką czynność, ale miałam poza podkrojem szyi, jeszcze plan by usztywnić ramiona, boki i pasek sukienki.

2016-04-18 16.30.35Sobota 12.00-12.30 Po porannych rowerach wróciłam z nową energią do mojej sukienki. Syn śpi, więc to idealny moment na szpilkowanie. Każdy możliwy element, który będę zszywała, złączyłam szpilkami. Sukienka gotowa do zszycia, a ja zabieram się za przygotowywanie rodzinnej imprezy.

Sobota 19.00-20.00 Goście wyszli, Franek szykuje się do kąpieli, więc siadam do modelu. Mam godzinę. To moja okazja, by narobić hałasu maszyną i overlockiem. Najpierw zszywam elementy, które w południe połączyłam szpilkami. Potem wykańczam je overlockiem, rozprasowuje i powtarzam czynności z większymi elementami sukienki.

Wszycie zamka to już prawdziwa walka z czasem. Syn, punkt 20.00, idzie spać, więc mam tylko chwilkę na dokończenie pracy. Pośpiech nie jest najlepszym przyjacielem krawcowej. Wiedziałam, że jeśli chcę to zrobić szybko, nie połączę prawej i lewej strony pleców idealnie. Widzicie na zdjęciu, że paski w miejscu wszycia zamka, rozjechały mi się. Uważam, że całość wygląda przyzwoicie, więc zostawiam zamek w spokoju.

przód i tył sukienki w paskiJestem z siebie dumna. Dzień kończę z gotowym przodem i tyłem sukienki. Mam też zszyte rękawy.

Niedziela 6.15 – 6.30 Rodzina i sąsiedzi śpią, więc cichutko biorę szpilki w rękę i łączę przód i tył sukienki. Wystarczył kwadrans i wszytko gotowe do szycia, więc czekam tylko na bardziej przyzwoita porę, by uruchomić maszynę.

2016-04-18 16.24.21Ze spokojem oddaje się porannej Chai latte i czekoladowym kuleczkom. Pyszna słodycz, a przy tym samo zdrowie: tylko migdały, daktyle, kakao i olej kokosowy. Przepis mojej ulubionej weganki Ella Woodward. Powstają w minutę!

Niedziela 7.15 – 9.00 Przyzwoita godzina nadchodzi. Nieśmiało zszywam pierwsze szwy. Jeszcze overlock, potem zaprasowywanie szwów i jestem gotowa na rękawy. Mocowanie ich to najdłuższa część pracy. Wymaga precyzji i gęstego szpilkowania. Potem już z górki. O 9.00 synek kończy śpiewać piosenki z tabletu, mąż zwleka się z łóżka, a ja z dumą zakładam nową sukienkę. Wspaniały początek dnia.

2016-04-18 16.22.28Wygląda na to, że potrzebuję 5 godzin  na uszycie letniej sukienki.  Sama jestem zaskoczona tą cyfrą. Mam poczucie, że czas przy maszynie miną mi bardzo szybko i zajęło to tylko chwilę. Na pewno rozłożenie tej pracy w czasie pozwala na nieprzemęczanie się szyciem. Musze dodać, że połowę tego czasu spędziłam z dzieckiem za plecami.  Franek mnie zagadywał, prosił o wodę i inne drobiazgi, więc w te 5 godzin wchodzą jeszcze przerwy na przytulanki z dwulatkiem.

Sukienka, którą uszyłam nie była ani najtrudniejszą, ani najłatwiejszą. Myślę, że pod względem wykroju plasuje się pośrodku pracochłonności. Miała sporo elementów do zszycia. Do tego zdecydowałam się na zamek kryty i dłuższe rękawy. Są to zdecydowanie pracochłonne elementy. Na pewno można wybrać sobie prostszy wykrój i uszyć letnią sukienkę jeszcze szybciej :) 

Bardzo mnie ciekawi ile czasu Wam zajmuje szycie? Kiedy to robicie? Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze.

Pozdrawiam szyjących hobbystów

Ania

 


Rozmiar wykroju do sylwetki. Jak dobrać właściwy i na co zwracać uwagę?

$
0
0

2016-04-15 10.49.11DOBIERANIE ROZMIARU WYKROJU

Wszystkie chcemy, by ubrania wyglądały na nas idealnie. Ciężko to osiągnąć kupując ujednolicone rozmiary w sklepach, bo kobiet nie da się podzielić na 6 czy nawet 10 kategorii. Każda z nas ma inne kształty. Szyjąc możemy pomóc naszej sylwetce. Mamy przywilej dobrania rozmiaru i zmodyfikowania wykroju tak, by leżał na ciele bez zarzutu ( lub chociaż jak najlepiej :)) Jak się zabrać za dopasowywanie wykroju do sylwetki? Małymi, nieśmiałymi kroczkami doszłam do pewnego systemu, który mi się sprawdza. Podzielę się z wami droga do dobrania i zmodyfikowania rozmiaru tak, by był jak najlepszy.

Instrukcja i rozmiar sklepowy

Zaczynamy od absolutnej podstawy. Jaki masz rozmiar? Najrozsądniej jest oczywiście zmierzyć się i postępować zgodnie z instrukcjami zbierania miary załączonej do wykroju. Ja zrobiłam tak może raz, ale wynik okazał się podejrzany:) Zdecydowanie lepiej jest wyjść od swojego rozmiaru sklepowego. Każda z nas go zna i wie czego się spodziewać po ubraniu np. 38. Dokładne mierzenie i teoretyczne dobieranie rozmiaru mija się często z celem, bo wykroje są różnie zaprojektowane. Niektóre luźne, inne wąskie. Mam wrażenie, że zapas krawiecki też różnie jest dodawany do wykrojów. Raz 4 cm luzu, raz nic.

Miara na wykroju

Dużo bardziej sprawdza mi się szycie na podstawie sklepowych rozmiarów i dokładne zmierzenie konkretnego wykroju. Centymetrem sprawdzam na planowanym modelu ile rozmiar 38 ma w pasie, jak szerokie są rękawy i ile miejsca jest na biodrach. Jeśli większość wymiarów się zgadza, to wybieram rozmiar i z niego powstaje papierowy wykrój. Jeszcze na papierze nanoszę pierwsze zmiany.

Mój przypadek: mniejsza góra, większy dół

Moja najczęstsza modyfikacja w wykroju to dodanie centymetrów w biodrach. Są szersze, niż rozmiar 38 przewiduje:) Jeśli szyję spodnie lub spódnicę to oczywiście wybieram je w rozmiarze większym tzn. 40, ale gdy planuję sukienkę, muszę jej dół poszerzyć. Czasem odkalkowuję dwa rozmiary mniejszą górę i większy dół. Łączę je w tali i kombinuję już na materialne, by to dobrze wyglądało. Często też wybieram jeden rozmiar i poszerzam spódnicę w okolicy bioder. Dodaję po 1 cm na krawędziach. Nie jest to profesjonalne poszerzanie, bo takie zakłada podzielenie planowanego dodania np 4 cm na wszystkie zszywane elementy tzn. te 4 ekstra centymetry dodajemy i na krawędzie i na wszystkie zaszewki.

talia wyżej i niżejWysoka kobieta

Moim drugim wyzwaniem jest wzrost. Jestem wysoka, a większość wykrojów projektowana jest na statystyczną Polkę o wzroście 165 cm. By nadrobić te 9 cm, prawie zawsze wydłużam oryginalny wykrój. Najlepiej u mnie sprawdza się dodanie 1,5 cm do tułowia. Wydaje się niewiele, ale naprawdę zmienia cały strój. Talię mam już nie pod żebrami, a tam gdzie być powinna. Mam nadzieję, że jest to widoczne na zdjęciach. Po lewej jedna z moich pierwszych sukienek w nietkniętym wykroju, po prawej kreacja z małymi modyfikacjami wydłużającymi.

Miejsca szczególnej troski

Po kilku samodzielnie uszytych ubraniach zorientujecie się, które części waszego ciała są niewymiarowe. U mnie na przykład takim newralgicznym miejscem są ręce, a szczególnie bicepsy. Wygląda na to, że bywają za duże jak na rozmiar 38:) Muszę szczególnie uważać i za każdym razem mierzyć wykrój w obwodzie rękawa, by się upewnić, czy będzie pasował. Pierwsze przeszycie rękawa robię zazwyczaj o 1 cm większe, niż to wynika z wykroju (na zapasie 1,5 cm, szyję tylko 1 cm od krawędzi. Dzięki temu rękaw po rozłożeniu jest 1 cm szerszy).  Próbuje na sobie i dopiero wtedy zwężam do zalecanego rozmiaru. Warto znać takie miejsca w swoim ciele i być na nie szczególnie wrażliwym. Szyjemy po to, by ubrania leżały idealnie i mamy wpływ na to, jak sylwetka będzie się prezentować.

Materiał niespodzianka 

Pisząc o dobieraniu rozmiarów nie mogę pominąć istotnego faktu, że każdy materiał zachowuje się inaczej podczas szycia. To jak  ubranie będzie się układać na ciele zależy od jego grubości, sztywności i domieszki lycry, elastanu. Czym cieńszy i bardziej rozciągliwy materiał tym luźniej będzie wyglądała gotowa sukienka (luźny materiał to np. Od pomysłu do ubrania. Ile godzin trwa szycie letniej sukienki?) Grubsza i sztywniejsza krepa wiskozowa z lycrą będzie już na tym samym wykroj prezentować się bardziej obciśle ( np Mindfulness. Być tu i teraz.).

Żelazko, które zmienia wszystko

No i ostrzeżenie. Zbyt wysoka temperatura żelazka potrafi zmniejszyć nam rozmiar sukienki o jeden. Na nic się zda pieczołowite mierzenie siebie i wykroju, jeśli zniszczycie swoja pracę jednym pociągnięciem gorącej pary. Pierwszy raz zdarzyło mi się to kilka lat temu i chciałabym napisać, że był to pierwszy i ostatni raz. Niestety nie uczę się na swoich błędach tak szybko, jak powinnam. Teraz staram się prasować przez wilgotną pieluchę lub zaczynać od niższych temperatur żelazka i obserwować co dzieje się z materiałem.

2016-04-15 10.50.02W skrócie

Dobieranie wykroju Burdy lub innego modelu najlepiej zacząć od sprawdzenia swojego sklepowego rozmiaru. Potem dobrze jest zmierzyć na konkretnym wykroju obwód biustu, talii, bioder, odległość szyi od talii i zobacz czy pasują do twoich wymiarów. Zwróć szczególna uwagę na miejsca problematyczne twojej sylwetki i zostaw więcej zapasu na ewentualną korektę. Na koniec pamiętaj, że tkaniny różnie się zachowują przy szyciu, a większość nie lubi zbyt wysokich temperatur żelazka. Wystarczy zwrócić uwagę na kilka elementów, by uszyć dobrze dopasowane ubranie.

Powodzenia!

Mam nadzieję, że moje obserwacje pomogą wam w sprawnym dobieraniu rozmiaru wykroju do sylwetki.

Bardzo chętnie poczytam w komentarzach o tym co robicie z problematycznymi częściami ciała/ wykroju. Jak radzicie sobie z większym biustem, niż dany rozmiar przewiduje? Co robicie przy masywniejszej górze i drobnych wąskich biodrach?

Pozdrawiam Was serdecznie

Ania

 

 

 


Jak zabrać się za szycie letnich sukienek?

$
0
0

MOJA PIERWSZA SUKIENKA

No dobrze. Masz maszynę, czas i trochę zapału. Chciałabyś uszyć letnią sukienkę, tylko jak się za to zabrać? Sklepy z tkaninami przytłaczają wyborem, gazety z wykrojami onieśmielają liczbą wykrojów, a do tego jeszcze sam proces szycia. Ufff… dużo tego. Sama przechodziłam przez ten etap kilka lat temu, więc wiem jak trudne potrafią być początki. Dzisiejszy wpis poświęcam dobrym radom: Jak zabrać się za szycie?

You’re lucky

Jesteś szczęściarą. Nie ma lepszej pory na zmierzenie się z szyciem odzieży niż wczesne lato. Sukienki wakacyjne to moim zdaniem najwdzięczniejszy z usztytków. Są proste i efektowne, a gdy raz już uszyjesz sukienkę, potrzebujesz tylko butów i możesz iść w miasto:)

samodzielnie nauczyć się szyćDobry wykrój to podstawa

Dobry pierwszy wykrój to taki, który posiada mało elementów, przy czym mało to np. 4. (przód, tył, rękaw i podkrój szyi) Jest to o tyle istotne, że masz przy niewielkiej ilości kształtów, mało pracy przy kopiowaniu, mało zszywania i łatwiej jest sobie wyobrazić, jak powinna wyglądać całość stroju.

Kolejny ważnym aspektem jest brak podszewki. Latem zachęcam, by się jej pozbyć, a dla pierwszych sukienek jest to szczególnie ważne. Proces wszywania jej potrafi być skomplikowany, więc to nie wyzwanie na początek. Zresztą niewiele tracicie. Do dziś większość moich letnich sukienek nie posiada podszewki.

Ostatnią z ważnych uwag dotyczących wykrojów na pierwsze sukienki jest luźny fason. Mam tu na myśli sukienki „na gumkę” lub związywane w tali paskiem. Wybór takiego wykroju pozwoli wam uniknąć frustracji związanych z dopasowaniem sukienki do figury. Zwężanie talii, czy zmienianie linii bioder zostawicie sobie na później.

Składniki sukcesu pierwszego wykroju już znacie, tylko gdzie znaleźć ideał, który ma mało elementów, nie ma podszewki i jest luźny? Polecam magazyn z wykrojami dla początkujących „Szycie krok po kroku”. To stamtąd pochodziły moje pierwsze sukienki. Nie dosyć, że modele są uproszczone, to jeszcze mamy instrukcję szycia w obrazkach. Te ilustracje uratowały mi życie, bo nie byłam w stanie zrozumieć dołączonego opisu.

Kolejnym krokiem wtajemniczenia byłyby „różowe” wykroje z Burdy. Ich zaletą jest zazwyczaj w miarę prosta forma i obrazkowe objaśnienie procesu szycia. Niedługo będę prezentować wam właśnie taką sukienkę, więc zaglądajcie po konkretne polecane modele. Póki co, możecie wrócić do jednego z moich pierwszych postów, w którym zamieściłam właśnie 3 proste sukienki ( 1D z magazynu „Szycie krok po kroku” 1/2012,  107c z Burda 5/2012, 4B z „Szycie krok po kroku” z niewiadomego roku)

Chiny. Sukienki na podróż.

 

 

8 śniadanieIdę na zakupy

Gdy masz już pomysł na sukienkę, ruszaj na zakupy. Osobiście najlepiej się czuje w sklepach stacjonarnych, dlatego je zawsze polecam. Wiem, że bywają one różnej jakości. W jednych za dużo wyboru, w innych same szarości, gdzie indziej ceny przyprawiają o zawrót głowy. Pracujemy z tym co mamy. Perełki da się znaleźć wszędzie.

Najlepiej o pomoc poprosić sprzedawcę. Ja pokazuję swoją rozpiskę z modelami lub opisuje o jaki efekt końcowy mi chodzi. Czym jaśniejsze będą wasze oczekiwania, tym lepiej obsługujący wam pomoże. Teraz waszym zadaniem jest tylko zadecydować, czy dany kolor pasuje do twarzy i czy was na niego stać.

W późniejszych etapach będziecie jeszcze szukać swoich ulubionych letnich tkanin. Moje to wiskoza, bawełna, sztywna bawełna z elastanem, czy jedwab. Na samym początku nie kłopotałabym się o to. Z wszystkiego da się coś uszyć. Wyśmiewane poliestry też są sympatyczne do luźnych rozkloszowanych sukienek, więc nie ma co wybrzydzać. (powyższa czerwona sukienka w białe groszki to właśnie poliester)

DSC_0274_wmPraca u podstaw

Szycie ma o wiele więcej wspólnego z matematyczną precyzją, niż artystyczną fantazją. Gdy już wybierzecie materiał i wykrój, czas skopiować swój rozmiar. Doborowi odpowiedniego rozmiaru poświęciłam cały post

Rozmiar wykroju do sylwetki. Jak dobrać właściwy i na co zwracać uwagę?

Kopiuję swój rozmiar i wycinam kształty poszczególnych elementów sukienki. Jeśli wybrałyście wykrój z „Szycie krok po kroku” wyszukanie swojego rozmiaru to banał, jeśli to wykrój różowy z „Burdy” zadanie też macie ułatwione. Poszczególne elementy odznaczają się na wykroju różowym tłem i są bardzo łatwe do zlokalizowania.

Samo szycie

Jeśli wykrój nie ma obrazkowej instrukcji, a wy (jak zresztą ja) nie rozumiecie żargonu krawieckiego, trzymajcie się prostych zasad. Ja szyje zawsze najpierw przód, potem zszywam wszystkie elementy tyłu sukienki. Następnie zajmuję się zszyciem przodu i tyłu. Wtedy już mam zarys sukienki i mogę ją przymierzyć. Jeśli wszystko poszło dobrze, to biorę się za podkrój szyi, wszycie rękawów, czy podwinięcie dołu spódnicy.

Nic, tylko nosić

Jest pierwsza sukienka. Może nie tak doskonała, jak ta z marzeń, ale jednak swoja. Pogratuluj sobie. To pierwszy mały kroczek na Twojej sukienkowej drodze do sukcesu. Teraz tylko nosić!

Pozdrawiam wszystkich szyjących i tych, którzy za chwilę zaczną:)

Ania

ps. Jeśli macie jeszcze jakieś rady na pierwszą sukienkę, które wam pomogły, piszcie w komentarzach


Jak sensownie przechowywać wykroje i formy?

$
0
0

1 porządki w wykrojachSZTUKA SELEKCJI ZBĘDNYCH FORM I WYKROJÓW

Wiem, że porządki i selekcja to dla was drażliwy temat. Za każdym razem, gdy piszę o segregowaniu Burd i wyrzuceniu niepotrzebnych numerów lub selekcji resztek materiału dostaje komentarze o tym ,że wszystko może się kiedyś przydać:) Szanuję wasze wybory, ale wiecie, że ja lubię porządek. Pomaga mi on się sprawnie zorganizować i szybko znaleźć to, czego potrzebuję. Mam wrażenie, że nadmiar niepotrzebnych rzeczy mnie spowalnia, a tym samym utrudnia pracę.

Jakimś szczególnym sentymentem darzę skopiowane wykroje. Każda z tych papierowych form to co najmniej godzina mojej pracy i mam wielkie opory przed selekcją tego obszaru. Dziś się za niego zabieram… ale od początku.IKONA porządki w wykrojach

2 porządki w wykrojachStary System

Skopiowane wykroje w swoim rozmiarze, jak widzicie na zdjęciach, wkładam do przezroczystej koszulki.  Dodaje do niej kawałek materiału, który użyłam i karteczkę z opisem. Zawiera ona szkic modelu, informację skąd on pochodzi, ile materiału zużyłam i czasami co poprawić przy kolejnym szyciu.

Tak opisane wykroje przechowywałam w segregatorach. Miałam je podzielone na: sukienki z długim rękawem, sukienki z krótkim rękawem, bluzki i ostatni segregator to cała reszta, którą rzadziej szyję (spodnie, płaszcze, spódnice).

1 papierowy zapasZmiany, zmiany

System miał się dobrze, mogłam szybko odnaleźć interesujące mnie ubrania i miałam naprawdę duży wybór:) Przełom nastąpił wiosną zeszłego roku, gdy dzięki jednemu z waszych komentarzy zaczęłam wykroje w swoim rozmiarze kopiować z zapasem krawieckim 1,5 cm. Szczegółowo opisałam to we wpisie

Jeszcze sprytniejsze szycie

Początkowo wydawało mi się, że mogę funkcjonować w dwóch systemach i szyć trochę ze strych form, do których za każdym razem musiałam rysować kredą zapas na materiale i nowym z gotowymi zapasami na papierze. Szybko się jednak okazało, że stara metoda jest tak czasochłonna, brudząca i mało precyzyjna, że wolę zrobić nową formę z zapasem, niż korzystać ze starych bez. Dodatkowo kilka miesięcy po ciąży zaczęłam nosić ponownie rozmiar 38, więc wszystkie większe wykroje były mi niepotrzebne.

Szyję dużo więc i coraz lepiej i coraz odważniej. Od jakiegoś czasu chętnie zmieniam wykroje pod siebie. Wydłużam je, zwężam, a starych bałam się tknąć. Skutkiem tego miałam mnóstwo wykrojów w złych rozmiarach lub najnormalniej w świecie niedopasowanych do figury.

Nowy skoroszyt

Założyłam nowy skoroszyt, tylko na papierowe wykroje w dobrym rozmiarze i kopiowane z zapasem krawieckim. Nazwałam go „Projekty 2016”. Zapełniałam go przez pół roku, tylko po to, by ostatnio zastanowić się po co mi właściwie 4 foldery nieużywanych starych wykrojów, skoro w ogóle z nich nie korzystam?

3 porządki w wykrojachOstre cięcia

I tak dochodzę do sedna swojego wpisu. Selekcja i wyrzucanie wykrojów, które już mi nie są potrzebne. Każdy z was na pewno je ma. Osobiście kurczowo trzymałam się wszystkich, nawet tych z początków mojej kariery:) Czego postanowiłam się pozbyć?

  1. Wykroje bez zapasu. Czas pokazał, że nie mam ochoty na używanie wykrojów bez gotowych zapasów krawieckich. Skoro wolę zrobić nowe, to po co trzymać stare? Po nic. Do śmieci. Takim sposobem zniknęła większość mojego dorobku. Zachowałam tylko naprawdę dobre formy.
  2. Wykroje, które nie były opisane. Co prawda wyżej wspomniałam, jak to skrupulatnie opisuję swoje wykroje, jednak nie każda koszulka była tak dopieszczona. Zdarzało się, że zrobienie opisu, ilustracji i włożenie próbki tkaniny zostawiałam na później. To „później” nigdy nie następowało, a ja miałam co najmniej kilka tajemniczych wykrojów. Podczas porządków każdy przeglądnęłam i albo opisałam, albo wyrzuciłam. Nie chcę w swojej dokumentacji krawieckiej mieć niewiadomych.
  3. Wykroje nie w moim obecnym rozmiarze. Zatrzymywałam je na wypadek, gdybym utyła:) Oczywiście wszytko może się zdarzyć ale po co przypominać sobie za każdym razem stare, „pulchniejsze”czasy? Szyję właściwie tylko dla siebie, więc postanowiłam nie czekać, aż zamienienie rozmiar na większy. Dzięki temu założeniu zniknęła większość moich marynarek. Długo szyłam je nieco obszerniejsze niż tego potrzebowałam.
  4. Wykroje, które mi się nie podobają i nie mają potencjału. Mimo, że niektóre sukienki są w moim rozmiarze, maja zapas już na papierze, to się nie sprawdziły. Wspominałam wam ostatnio o kimono i pokazałam swój kwiatowy uszytek. Zupełnie nie moje klimaty. Za duży, za obszerny. Po prostu nie to. Czy planuje jeszcze jedno podejście do tego wykroju? Nie. Do kosza.

 

4 porządki w wykrojachPodsumowanie

Papierowy wykroje, czy jak kto woli formy w swoim rozmiarze z odpowiednim zapasem, przechowuję w koszulkach z dokładnym opisem i próbką materiału. Zdecydowałam zostawić tylko te, które są w dobrym rozmiarze i najnormalniej w świece chcę powtórzyć. Skasowałam 2 segregatory i teraz mój dorobek mieści się w 3.

Dzięki 100% porządkowi odnalazłam kilka starych wykrojów, których nigdy nie było na blogu, więc zapomniałam, jakimi są perełkami. Do tej pory niknęły w stosie innych wykrojów, a teraz zajęły szacowne miejsce w wyselekcjonowanych skoroszytach. Są bardziej widoczne i już przeglądam Burdę 2/2011, by przypomnieć sobie szczegóły projektów.

Porządek bardzo ułatwia mi pracę. Gdy tylko potrzebuję inspiracji mogę otworzyć swój segregator i zobaczyć co na przestrzeni lat mi się sprawdziło, ile materiału potrzebuję użyć i na co uważać. Forma jest gotowa do odwzorowania na materiale. W poprzednim chaosie  za dużych, starych i nietrafionych form niby też można szukać, ale bałagan tak mnie zniechęca, że wolałam do niego nie zaglądać. Dla mnie mniejszy wybór to szybsze i trafniejsze decyzje krawieckie.

Zachęcam:)

No i czekam na wasze wrażenia. Jak przechowujecie wykroje/ formy papierowe w swoim rozmiarze? Jak je selekcjonujecie? Czy zachowujecie wszytko jak leci?



Czy warto szyć ubrania ciążowe?

$
0
0

kolaz-czy-warto-szyc-sukienki-ciazoweUBRANIOWE STRATEGIE CIĄŻOWE

W jednej z książek o francuskim stylu bycia wyczytałam, że elegantki z Paryża nie kupują ciążowych ubrań, by się nie przyzwyczajać do bycia grubą. Starają się natomiast jak najdłużej nosić swoje normalne ubrania, a gdy najdzie już taka konieczność pożyczają koszule z szafy męża. Ma to podobno pomóc w psychicznym nastawieniu do zwiększonego obwodu w pasie i podkreślić czasowość tego stanu. Tylko chwila w męskich luźnych nakryciach i już będą mogły wrócić do swoich codziennych.

Strategia ta bardzo mi się spodobała i wydała mi się bardzo ekonomiczna, ale jak już wam wspominałam w ostatnim poście, moje sukienki są tak obcisłe w pasie, że nie dało się ich nosić nawet w początkowej fazie stanu błogosławionego. Koszule mojego szczupłego męża są „slim fit” i jakoś nie widzę, by pomieściły mój brzuch w najbliższych miesiącach. Tyle z moich francuskich planów. Teraz stoję więc przed dylematem każdej przyszłej mamy: kupować, czy nie kupować, albo bardziej adekwatnie: szyć czy nie szyć?

4 zoomPrzeróbki ubrań ciążowych

Najważniejszą rzeczą, której się nauczyłam przy pierwszej ciąży, jest fakt, że ubrania ciążowe naprawdę służą tylko w ciąży. Miałam nadzieję poprzerabiać kilka egzemplarzy i je odchudzić. Pamiętam, że obiecywałam sobie zszyć klin na brzuchu w Po prostu brąz  i zrobienie zaszewek w czerwonej

Sukienka, która rośnie przez 9 miesięcy

Wiecie co się z tymi obietnicami stało? Nic. I te i inne sukienki wylądowały w reklamówce, po czym powędrowały w dobre ręce. Sukienki nawet po przeróbkach byłyby za duże, a dodatkowo mi osobiście kojarzyły się z trudnym czasem ostatnich miesięcy ciąży: bezsennością, stresem, opuchlizną i nadprogramowymi kilogramami. Nie chciałam ani pamiętać, ani nosić ubrań, które kojarzą mi się z codzienną walką o dobre samopoczucie.

Myślę, że tym razem będzie podobnie. Nie uratują mnie umiejętności krawieckie i perspektywy przeróbek. Ubrania typowo ciążowe, po rozwiązaniu powędrują na dno szafy. Czy z myślą, że sukienka posłuży mi tylko kilka miesięcy warto jednak szyć? I jak to robić?

ikonaSzycie z resztek

Drugim moim pomysłem ciążowym było szycie z resztek materiałów. Wynalazłam kilka  inspiracji i zaprezentowałam wam swoją ekonomię ciąży:

Ekonomia ciąży

Sam wpis spotkał się z waszym dużym uznaniem, więc myślałam, że to całkiem niezły trop. Szyć z tego co mi zalega. O ile mogła z moich magazynowych resztek powstać jedna sukienka, o tyle z drugą miałam już kłopot. Nie kolekcjonuję tylu skrawków materiałów, by móc uszyć z nich coś sensownego. Poza tym mój styl odbiega mocno od kolorowych patchworków Desigual.com więc pomysły szybko mi się skończyły. Ciągle uważam, że pomysł jest całkiem dobry i ciężarne lubiące hiszpański mix mogą się odnaleźć w sukienkowej układance. Ja jednak musiałam się na tym polu poddać. Co mi zostaje?

2 srebroKrawiecka ortodoksja

Przy pierwszej ciąży zostało mi szycie. Byłam jeszcze wtedy mocno osadzona w fazie krawieckiej ortodoksji i nie skalałam się pójściem do sklepu z ubraniami ciążowymi. Porywałam się na wszytko: spodnie z gumką, sukienki, płaszcze, nawet spódnice ołówkowe z obniżonym stanem. Niestety z perspektywy czasu stwierdzam, że przesada we wszystkim jest niezdrowa. Moje „spodnie ciążowe na gumce” nie miały odpowiednio elastycznego pasa, nie układały się jak trzeba, a spódnice spadały mi z bioder. Moda ciążowa to oddzielna gałąź mody, a bardzo mały dostęp do dobrych wykrojów i odpowiednich materiałów powoduje, że szycie jest walką z wiatrakami. Moje plany ciążowe 2016 są zatem dużo skromniejsze niż te z 2013.

Uniwersalne podsumowanie

Nauczona doświadczeniem i co najmniej kilkoma porażkami stwierdzam, że nie warto szyć za dużo ciążowych ubrań. Osobiście pewnie pokuszę się o jedną, czy dwie typowo ciążowe sukienki, bo czeka mnie szereg świątecznych imprez z brzuszkiem. Planuję jednak iść na zakupy, zaopatrzyć się w porządne ciążowe jeansy i nie silić się na krawieckie eksperymenty w tej trudnej materii.

Topy ciążowe, które przyszły do mnie z Zalando.pl odesłałam. Sklepowa moda ciążowa do mnie nie przemawia. Jest za obszerna i po prostu nie w moim stylu. Teraz idę w stronę zakupu kilku rozmiar większych bawełnianych bluzek czy swetrów. Wiem, że przydadzą mi się one również po rozwiązaniu, bo akurat sweterki lubię luźne. Nie będzie to strata pieniędzy.

Moje krawieckie poczynania do tej pory były równie rozważne. Uszyłam tylko kilka sukienek uniwersalnych, którym poświecę osobne wpisy. Jesień chciałabym poświęcić  na marynarki, peleryny, a może nawet płaszcze. Koniecznie dwurzędowe, by pomieściły maluszka, a po przeszyciu zatrzasków, szczuplejszą mnie.

Takie w skrócie są moje odczucia w temacie szycia i zakupów ubrań ciążowych. Bardzo ciekawią mnie wasze doświadczenie. Jak podchodziłyście do kwestii ubrań w ciąży? Ile szyłyście, co kupowałyście? Czekam na komentarze i cenne rady🙂

 

Pozdrawiam

Ania


W poszukiwaniu dobrej tkaniny

$
0
0

ikona-w-poszukiwaniu-dobrej-tkaninyCZYM JEST DOBRA TKANINA I GDZIE JĄ ZNALEŹĆ? 

Na co dzień nie zaprzątam sobie głowy kwestią super tkaniny. Gdy tylko jej potrzebuję jadę do sprawdzonego sklepiku, wybieram, kupuję i po sprawie. Swoje miejsce znalazłam kilka lat temu przez zupełny przypadek. Akurat miałam samochód w naprawie i dreptałam z pracy na piechotę w poszukiwaniu najbliższego przystanku tramwajowego. Spacerując miałam okazję na rozglądnięcie się po okolicy, którą znałam jedynie zza szyb auta i zajrzeć do małych, czasem cudacznych, praskich sklepików. W taki oto sposób trafiłam do niepozornego miejsca, w którym zaopatrywałam się przez lata. Przestałam kupować on-line i w dużych hurtowniach, gdzie wybór przyprawiał mnie o ból głowy. Zaglądanie do małego miejsca z wyselekcjonowanymi tkaninami stało się dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Doświadczony kupiec z gustem odpowiadającym mojemu,  dokonywał trudnych wyborów we włoskich hurtowniach, a mi pozostało zastanowić się co chcę uszyć.

Mój spokojny rytm został jednak zaburzony, tego lata, gdy podjechałam pod witrynę sklepu, na której widniała informacja o 2 czy 3 tygodniowym urlopie. Środek sezonu, sierpień, a ja nie mam gdzie się zaopatrzyć.

Niby oczywista sprawa: bez przyzwoitego materiału nie ma szans na fajną sukienkę, ale tego lata odczułam tą zależność boleśnie. Doświadczenie to uzmysłowiło mi po pierwsze jaką jestem szczęściarą, że odnalazłam swojego dostawcę, a po drugie jak trudno o przyzwoity materiał w rozsądnej cenie. Przez kilka tygodni mój ulubiony sklep był zamknięty, a ja musiałam wybrać się na poszukiwanie nowego źródła. Stanęłam przed dylematem każdej z nas: Gdzie znaleźć dobrą tkaninę?

2-w-poszukiwaniu-dobrej-tkaniny

Twoje potrzeby vs. Twoje zaopatrzenie

Zanim zabierzemy się za poszukiwanie idealnej tkaniny, trzeba koniecznie zastanowić się czego tak naprawdę chcemy. Czy ma to być po prostu tanie, łatwo dostępne, a może z wzorem inspirowanym najnowszymi trendami? Moje osobiste potrzeby materiałowe zmieniają się nieustannie. Kiedyś lubiłam przerabiać ciuchy i przegrzebywanie worków ze starymi ubraniami mamy było tym, czego potrzebowałam. Jeśli obcinanie rękawów, zwężanie, drobne przeróbki to Twój konik, pewnie second-handy będą miejscem dla Ciebie. To dosyć tania opcja i może przynosić dużo satysfakcji. Magia zamieniania bezużytecznej rzeczy i nadania jej drugiego życia była moją mocną pasją przed dobre kilka lat.

Apetyt rośnie….

W pewnym momencie chciałam więcej. Zapragnęłam szyć sukienki w takich kolorach i fasonach, na jakie miałam ochotę, a nie jakie znalazłam na strychu. Musiałam zmierzyć się z przerażającymi wykrojami🙂 Przełamałam się i szybko moja krawiecka przygoda nabrała rozpędu. Wraz z nią chęć na „prawdziwe” tkaniny. Gdzie ich szukać i jak kupować? Wszystkiego musiałam nauczyć się od początku. Błądziłam po sklepach z tkaninami i z pomocą wyrozumiałych sprzedawców uczyłam się jaki materiał można użyć do czego. To był przede wszystkim czas nauki i opanowywania podstawowych pojęć krawieckich. W tamtym okresie cena i wygoda były dla mnie na pierwszym miejscu, więc szybko zrozumiałam, że zamiast spędzać godziny na dojazdach do sklepów, można zamawiać przez internet. Zakupy XXI wieku były moim kolejnym przystankiem.  Wiele razy wspominałam Wam, że dzianina punto, nabywana w ilościach hurtowych, stała się moją ulubienicą. Tania, dosyć sztywna, więc łatwa w szyciu, a przede wszystkich we wszystkich kolorach tęczy🙂

To był wspaniały czas eksperymentów bez ograniczeń. Część z nich obserwowaliście w pierwszych wpisach na tym blogu. Kolorowe eldorado trwało dopóki nie zorientowałam się, że dzianina punto ma krótką żywotność i po sezonie sukienki z niej szyte pilingują się (kulkują), tracą kolor i są do wyrzucenia. To był moment w którym odkryłam swój sklepik z tkaninami włoskimi.

Chwilo trwaj!

Myślałam, ze ten cudowny etap będzie trwał bez końca i tak po prostu, po pracy będę zaglądać po najnowsze dostawy. Tkaniny były nie tylko piękne, ale i dobre jakościowo. Odbyłam przyśpieszony kurs nauki tkanino-znawstwa, zobaczyłam jak to jest szyć i nosić naturalne tkaniny. Popadłam w materiałowy snobizm i zaczęłam stronić od poliestru, akrylu i wszystkich sztucznych wynalazków. Wełna, bawełna, wiskoza to było to. Do tego częste dostawy najnowszych tkanin prosto z Włoch. Czy można chcieć czegoś więcej?

Niestety nic nie trwa wiecznie, a zmiany są wpisane w życie. Mój sklepik przeniesiono w odległe, mniejsze miejsce z ograniczonym asortymentem. Ponownie więc jestem w punkcie wyjścia. Co dalej? Gdzie szukać tkanin na moje wygórowane oczekiwania? I dobre jakościowo i modne i jeszcze tanie….

Bez puenty

Może trochę Was rozczaruję, ale ten wpis nie będzie miał jednoznacznej puenty, bo poszukiwania dobrej tkaniny to proces bez końca. Już kilka razy myślałam, że znalazłam swoje niewyczerpalne źródło zaopatrzenia: strych ze skrzyniami ubrań po mamie, dzianiny on-line, duże warszawskie hurtownie, czy mały sklep z włoskimi tkaninami. Wszystkie te miejsca okazały się być tylko przystankami. Mój apetyt na dobrą tkaninę ciągle rośnie. Co będzie za rogiem? Nie wiem.

Może Wy wiecie? Gdzie szukacie swoich perełek?

Pozdrawiam

Ania

 


Viewing all 77 articles
Browse latest View live