SZYCIE OSZUKANEGO PŁASZCZA
Jeden z moich pierwszych płaszczy był próbą zmierzenia się z ideałem. Kupiłam drogą wełnę z kaszmirem w kolorze klasycznego karmelu i chciałam uszyć coś na miarę Max Mara :) Zapomnijcie. Najlepiej od razu wybić sobie z głowy takie pomysły. Na podstawowej domowej maszynie nie stworzycie własnoręcznie dzieła, za które inni płacą grube tysiące w sklepach. Możecie za to uszyć sobie przyzwoity prosty płaszczyk z ciepłej wełny w obłędnym kolorze. Myślę, że to właśnie różnorodność kolorystyczna i jakość samego materiału pcha mnie co rusz do mierzenia się z tym wyzwaniem.
Płaszcze domowe nazywam oszukanymi, gdyż są maksymalnie uproszczone i nie zawierają elementów typowych dla gatunku. Wszystko, by wyglądały przyzwoicie i były proste do uszycia.
![IMG_4326]()
Materiał:
Tkanina jest dla mnie najważniejszą z rzeczy, przy wyborze płaszcza. Te, które szyję w domu mają być radosne, optymistyczne i oryginalne. Po takie kolory staram się sięgać. Nie zapominam jednak o aspektach praktycznych. Płaszcz musi być z wełny, by grzać. Najlepiej by miał kilkuprocentową domieszkę poliestru. Wtedy nie tylko grzeje ale i jest trwały. Ja niestety zaopatruje się w tkaniny włoskie, które są 100% naturalne, co sprawia, że trochę się pilingują (kulkują) i wypychają.
Materiał na pierwszy płaszcz powinien być sztywny, stosunkowo cienki i wielobarwny. Ciężko jednak znaleźć taki ideał, więc kupując wełnę na oszukane wdzianko zdecydujcie się choć na dwa z wymienionych elementów:
Sztywne tkaniny, to takie które się nie rozłażą i utrzymują wam konstrukcję. Spowodują, że na dole nie porobią się fale i zwisy, a płaszcz będzie się ładnie i prosto kończył. Sztywny płaszcz sprawia wrażenie schludniejszego i bardziej eleganckiego. Sztywne są wełny parzone, flausz wełniany i tkaniny sprasowane, w których nie widać poszczególnych nici.
Łatwiej jest mi szyć na cienkich tkaninach, niż grubych z bardzo prostego względu: gdy łączysz stójkę/kołnierz z płaszczem masz do zszycia minimum 4 warstwy materiału, a na krawędziach 6. Zwiń wełnę która masz zamiar kupić na 4-6 warstw i zastanów się czy Twoja maszyna da radę? Ostrzegam, bo zdarzyło mi się kupić wełnę parzoną, którą ledwo zszyłam :) (to ta granatowa ze zdjęcia powyżej)
Cienkie tkaniny łatwiej jest zaprasować na krawędziach. Dzięki temu ogólny wygląd ubrania jest schludniejszy i po prostu bardziej profesjonalny.
Moją często powtarzaną radą dla marynarek jest wielokolorowość materiału. Zasad ta obowiązuje też przy płaszczach. Wielobarwna wełna zamaskuje wiele Twoich pierwszych błędów i niedociągnięć. Czym więcej koloru, tym mniej oko wyłapuje krzywych ściegów. Wielobarwne tkaniny z którymi miałam do czynienia były najczęściej luźno plecione. By je zdyscyplinować można podkleić wszystkie elementy wykroju flizeliną. Zrobiłam tak z pepitkowym płaszczem ze zdjęć.
Wykrój:
Dobry wykrój może stanowić o Twoim sukcesie lub porażce. Dobierając odpowiedni, pamiętaj by miał jak najmniej elementów. Ile to mało? Trzy :) Poniższy biały płaszczyk, czy wcześniejszy pepitkowy, miał jeden element przodu, jeden tyłu i rękawy. To podstawa, po której będziesz mogła zapuścić się dalej i pokusić o stójkę, jak w fioletowym wdzianku powyżej. Najprościej jest szyć modele oversize, najtrudniej dopasowane. Reszta tak naprawdę zależy od osobistych preferencji.
Pożegnaj się z rozporkiem
Jeśli się dobrze przyjrzycie, zauważycie, ze moje płaszcze nie maja żadnych ozdobników. Nawet tak charakterystyczny dla płaszczy rozporek, najlepiej sobie odpuścić. Choć wygląda podobnie do rozporków w spódnicy, to nie tak łatwo połączyć go z podszewką. Zamiast tego wybierajcie wykroje już bez rozporka. Mój ostatni Oszukany płaszcz jest dosyć dopasowany i posiada w oryginale spory rozporek od talii w dół. Koniecznie chciałam się go pozbyć, ale by móc w ogóle chodzić w płaszczu zdecydowałam się go poszerzyć o 10 cm na dole. Poszerzenie idzie tak jak rozporek, na tyle projektu, na pupie. Istnieje niebezpieczeństwo, że płaszcz będzie z tyłu odstawał, ale jest to tak proste do poprawienia, że moim zdaniem warto zaryzykować. Mi się udało. Płaszcz lekko się rozszerza, ale jest to prawie niewidoczne. Mogę w nim swobodnie chodzić.
![front]()
Jakie kiszenie?
Kieszenie to również jedne z elementów, z którymi lepiej się pożegnać. Szczególnie jednolite wełny nie lubią niedoróbek. Widać na nich każdy krzywo wszyty milimetr. Kieszenie wpuszczane w tkaninę zostawmy profesjonalistom.
Jeśli jednak bardzo kochacie kieszenie i nie możecie bez nich żyć, zalecam pomyślenie o tym na etapie zakupu tkaniny. Wielobarwne tkaniny typu chanel, wzorzyste wełny wybaczają więcej. Mój pepitkowy płaszcz ze zdjęcia ma naszywane kieszenie. Niedoróbki giną w zagęszczeniu wzoru.
Inna opcja dla miłośników kieszeni to te wpuszczane w boczny szef. Cieplejszy płaszcz na jesienne ochłodzenie. z początków mojej kariery krawieckiej ma właśnie takie. Są dużo prostsze do wszycia i nie psują całości.
Zatrzask czy zamek?
Dziurki na guziki nie wyglądają dobrze, gdy robi się je podstawową maszyną domową. Nawet jeśli cudem uda się Wam zrobić przyzwoite dziurki, prędzej czy później zaczną się pruć. Ja już po pierwszym Karmelowy klasyk w Mediolanie dałam sobie spokój z tym tematem. W zamian proponuję użyć zatrzaski lub zamek. Na zdjęciu powyżej widzicie obie opcje. Zatrzaski wszywa się ręcznie, więc istnieje tu duża możliwość manewrowania szerokością płaszcza. Dodatkowo można zatrzaski wszyć tak, by maskowały nierówności strony prawej i lewej (jeśli gdzieś Wam się ten centymetr omsknął). Zatrzaski kupowane hurtowo są tanie. Mi czarne, srebrne i złote starczają na wszystkie płaszcze i marynarki które chcę uszyć.
Zamek używam teraz rzadko tylko dlatego, że muszę się specjalnie pofatygować do hurtowni po odpowiedni kolor i długość. Poza tymi logistycznymi niedogodnościami, to bardzo estetyczna opcja dla płaszcza. Zwróciłabym uwagę tylko na to, by zamek otwierał się z dołu i góry. Ułatwia to min. wygodne siedzenie czy chodzenie.
![10_wm]()
A co z ociepliną?
Wiem, że gdy marzysz o swoim pierwszym płaszczu, wyobrażasz sobie, że będzie super cieplutki i milutki. Też tak miałam, dlatego do kilku swoich początkowych uszytków dorzucałam ocieplinę. Kupowałam ją wygodnie zszytą/ spikowaną z podszewką. Na pewno jest to opcja ciepła, ale niestety niekoniecznie korzystna wizualnie. Po pierwsze pogrubia, pompuje sylwetkę. Po drugie, o ile podszewki są śliskie i bezproblemowo współpracują z wełną w ruchu, o tyle ocieplina jest szorstka i nie pracuje z materiałem wierzchnim. Efekt idzie w stronę ludka Michelin, a nie eleganckiej damy. Ocieplinę prezentuję na zdjęciu powyżej. Polecam tylko chudziutkim zmarzluchom.
Dziś wolę ubrać wełniany sweterek lub dodatkowo wełniany podkoszulek, niż stosować ryzykowne i nieodwracalne zabiegi na samym płaszczu.
![malinowy płaszcz. zapinanie paska]()
A możne bez podszewki?
Tak, tak. Da się uszyć płaszcz bez podszewki. Mój malinowy z powyższego zdjęcia właśnie taki był. Jeśli się skusisz, zaopatrz się obowiązkowo z wełnę parzoną, która się nie pruje i będzie dobrze wyglądała bez wykończenia. Minusem takich płaszczy- narzutek jest kontakt wełny z ubraniem. Jak można się domyślić białe sweterki obchodziły mi kłaczkami malinowej wełny.
Jaki płaszcz mogę uszyć?
Uczyłam się szycia płaszczy na własnych błędach. Zaczynałam od bardzo ambitnych planów, drogich materiałów i za ciepłych pomysłów. Dziś wiem, że nie mogę wszystkiego. Dzieła domowe nigdy nie będą miał jakości Max Mara, czy Aryton. Płaszcze, szczególnie te pierwsze, szyte na podstawowych maszynach, powinny mieć proste kroje, które nie będą zdradzały braków warsztatowych i sprzętowych. Lepiej poszukać stosunkowo cienkich wełenek w rozsądnych cenach niż szaleć z kaszmirami. Idźcie w kolor i zabawę. To możliwość posiadania oryginalnego płaszcza motywuje mnie by w ogóle się za nie zabierać. Płaszcz uszyty własnoręcznie może cieszyć.
A jakie są wasze doświadczenia z pierwszymi płaszczami? Jaki rady i ułatwienia stosujecie?
Każdy komentarz jest ważny :)
Pozdrawiam ambitnych krawców-hobbystów.
Ania